poniedziałek, 23 czerwca 2025

Rodopis. Utracony pantofelek

I ten [król Egiptu Mykerinos] pozostawił po sobie piramidę, o wiele mniejszą od piramidy ojca (…) Niektórzy z Hellenów utrzymują, że jest to piramida hetery Rodopis [gr.: „Różanolica”], ale ich twierdzenie nie jest słuszne. A zdaje mi się, że tak twierdząc, nawet nie wiedzieli, kto to była Rodopis. Bo w takim razie nie przypisywaliby jej budowy takiej piramidy, na którą niezliczone, jak to mówią, tysiące talentów wyłożono. Dodajmy do tego, że Rodopis słynęła za czasów króla Amazysa, a nie za tego króla. Wszak dopiero w bardzo wiele lat później niż owi królowie, którzy zostawili po sobie te piramidy, żyła Rodopis, z pochodzenia Traczynka, która była niewolnicą Iadmona, syna Samijczyka Hefajstopolisa, a współniewolnicą bajkopisarza Ezopa. (…)

Rodopis zaś przybyła do Egiptu, zawieziona tam przez Samijczyka Ksantesa. Przybyłą dla uprawiania swego rzemiosła wykupił za wysoką cenę Mitylenejczyk Charaksos, syn Skamandronymosa, a brat poetki Safony. Tak więc Rodopis stała się wolna i pozostała w Egipcie, a ponieważ była pełna powabu, zdobyła wielkie skarby — jak na Rodopis, ale nie takie, żeby na tego rodzaju piramidę wystarczyły. (…) Oto za dziesiątą część swego majątku kazała sporządzić liczne żelazne rożny do nadziewania na nie całych wołów, o ile dziesiąta część na to jej starczyła, i odesłała je do Delf. Są one jeszcze teraz nagromadzone w tyle za ołtarzem, który poświęcili Chioci, naprzeciw samej kaplicy. Tak się jakoś składa, że w Naukratis [grecka kolonia handlowa w delcie Nilu] hetery są pełne uroku. Nie tylko bowiem ta, o której tu mowa, istotnie tak zasłynęła, że nawet wszyscy Hellenowie imię Rodopis poznali, lecz także po niej inna, która nazywała się Archidike, opiewana była po całej Helladzie, mniej jednak o niej niż o tamtej mówiono. Kiedy zaś Charaksos po wykupieniu Rodopis wrócił do Mityleny, bardzo go Safona w jednej z pieśni wyszydziła. O Rodopis więc na tym kończę.
[Herodot, „Dzieje” II 134-135; przeł. Seweryn Hammer]

Co ciekawe, imiona braci Safony: Charaksosa, który prowadził morski handel i wykupił Rodopis z niewoli, Larichosa, który pełnił funkcję podczaszego w prytanejonie, odpowiedniku ratusza, w ojczystym mieście Mitylenie na wyspie Lesbos, oraz Eurygiosa, przez długi czas znane nam były wyłącznie z tradycji antycznej, ale nie z twórczości poetki. Aż do roku 2004, kiedy do rąk filologa z Uniwersytetu Oksfordzkiego trafił kawałek papirusu z prośbą właściciela o przetłumaczenie tekstu. Na papirusie przetrwały dwa utwory wierszem. Pierwszy, bardzo dobrze zachowany, choć z brakującym początkiem, liczy pięć strof safickich, charakterystycznych dla wierszy Safony, i wyraża nadzieję na szczęśliwy powrót Charaksosa z morskiej podróży handlowej, a w drugiej części na to to, że młodszy Larichos wreszcie dorośnie i uwolni rodzinę od trosk.

W świecie antycznym jeszcze pięćset lat później krążyły niezwykłe opowieści o pięknej Rodopis. Strabon, grecki podróżnik i geograf z pierwszego wieku naszej ery, pisze:

Te piramidy znajdują się blisko siebie i na tym samym poziomie; ale dalej, wyżej na wzgórzu, znajduje się trzecia, dużo mniejsza od tamtych dwóch, choć zbudowana znacznie większym kosztem. (…) Powiadają, że to grobowiec kurtyzany, zbudowany przez jej kochanków, kurtyzany, której imię według poetki Safony brzmiało Doriche, a była ukochaną brata Safony Charaksosa, który handlował winem z Lesbos, dostarczając je do Naukratis. Inni nazywają ją Rodopis.

Opowiadają, że gdy się kąpała, orzeł porwał jeden z jej sandałów z rąk służebnej i pofrunął z nim aż do Memfis. Król akurat wymierzał sprawiedliwość pod gołym niebem, gdy orzeł znalazł się nad nim i upuścił sandał na jego kolana. Wówczas król, poruszony zarówno pięknym kształtem sandała, jak i dziwnością zdarzenia, rozesłał ludzi na wszystkie strony kraju, by szukali kobiety, do której sandał należał. Gdy ją odnaleziono w mieście Naukratis, przywieziono ją do Memfis i została żoną króla. A kiedy umarła, uczczono ją wspomnianym grobowcem.
[Strabon, „Geographica” XVII 1.33]

To najwcześniejsza znana wersja o historii o Kopciuszku.

Fragment papirusu z dwoma wierszami Safony, opublikowanego po raz pierwszy w roku 2004
Fragment papirusu z dwoma wierszami Safony,
opublikowanego po raz pierwszy w roku 2004

czwartek, 19 czerwca 2025

Pitys

Mówiono na nią Pitys. Przyszła na świat w górzystej Arkadii na Peloponezie, którą późniejsi poeci opiewali jako mityczną pasterską krainę spokoju, wiecznej szczęśliwości i beztroski. Któregoś dnia ujrzał ją kozłonogi Pan, opiekun pól i lasów, i bez pamięci się w niej zakochał. Pitys była mu życzliwa, miał jednak współzawodnika: Boreasza, boga porywistego wiatru północnego. Gdy dziewczyna wybrała Pana, zazdrosny Boreasz strącił ją ze skały, a z jej ciała wyrosło drzewo, pierwsza sosna. Pitys po grecku oznacza sosnę.

Sosna, fot. Andrey Fedoseev, CC-BY-SA
Sosna, fot. Andrey Fedoseev, CC-BY-SA

wtorek, 10 czerwca 2025

Mersu, starożytny przysmak

Pewną popularność wśród miłośników dawnych przepisów kulinarnych zdobył sobie starożytny 𝘮𝘦𝘳𝘴𝘶 (𝘮𝘦𝘳𝘴𝘶𝘮, 𝘮𝘪𝘳𝘴𝘶, 𝘮𝘪𝘳𝘪𝘴𝘶). Potrawę tę znamy z tekstów zapisanych na glinianych tabliczkach, znalezionych w pałacowym archiwum królestwa Mari w północnej Mezopotamii. Z czasów króla Zimri-Lim (ok. 1775 p.n.e), pochodzi notatka administracyjna w języku akadyjskim:

„(otrzymano) 1 GUR daktyli i 10 SILA pistacji na zrobienie 𝘮𝘦𝘳𝘴𝘶, królewskiego posiłku. 14 (dnia) miesiąca 𝘬𝘪𝘴𝘬𝘪𝘴𝘴𝘶, rok następny po zdobyciu Ašlakki przez króla Zimri-Lima”.

Czym był mersu, do którego były potrzebne daktyle i orzeszki? Prócz tego, że był przysmakiem królewskim, w niektórych tekstach z Mari występuje wśród ofiar składanych bóstwom. Zadanie jego przygotowania powierzano osobie o odpowiedniej wiedzy, określanej jako 𝘦𝘱𝘪𝘴̌𝘢𝘵 𝘮𝘪𝘳𝘴𝘪: wytwórca mersu. Dowiadujemy się też, że składniki na mersu mieszano w wielkich naczyniach, 𝘥𝘪𝘲𝘢𝘳𝘶.

Sam wyraz 𝘮𝘦𝘳𝘴𝘶 pochodzi od 𝘮𝘢𝘳𝘢𝘴𝘶: mieszać, miesić, i niekiedy w piśmie poprzedzano go sumeryjskim znakiem ideograficznym NINDA. 𝘕𝘪𝘯𝘥𝘢 oznacza po sumeryjsku chleb lub jakiś inny wypiek, sporządzany z mąki mieszanej z wodą, mlekiem, piwem lub płynnym tłuszczem. Jak się wydaje, sumeryjskim odpowiednikiem mersu był wypiek ninda-i-de-a, również występujący w zestawieniach ofiar dla bogów. Sama nazwa wskazuje na mąkę mieszaną z olejem, a według najwcześniejszej wzmianki, pochodzącej z Ur z ok. roku 2100 p.n.e., robiono go z mąki z klarowanym masłem.

W tekstach powtarzają się informacje o „daktylach na mersu”, dlatego niektórzy tłumaczą mersu jako po prostu ciasto daktylowe. Późniejsze listy składników oprócz daktyli obejmują np. pistacje, figi, rodzynki oraz przyprawy: kminek, kolendrę, a co dziwniejsze, cebulę lub czosnek.

Podobnie jak w przypadku innych starożytnych potraw mezopotamskich nie dysponujemy niczym więcej poza nazwą i listą składników. Nie wiemy, jak je przygotowywano ani jak wyglądały. Współczesne przepisy na mersu najczęściej proponują kulki z ciasta ze słodkim nadzieniem z daktyli i pistacji, albo też jednorodne ciasto upieczone z mieszaniny posiekanych daktyli i orzeszków pistacjowych, mąki i oliwy, niekiedy z dodatkiem miodu, przypominające piernik. Cóż szkodzi spróbować?