piątek, 15 października 2010

Dwa drzewa

Jaką karę ponieśli Adam i Ewa za zjedzenie zakazanego owocu? Większość ludzi odpowie, że za karę zostali wygnani z raju. Mimo że obiegowa wersja opowieści o rajskim ogrodzie istotnie różni się od tego, co faktycznie zapisano w Biblii, tkwi w naszej świadomości tak mocno, że wiele osób nawet po przeczytaniu odpowiedniego fragmentu Księgi Rodzaju nie potrafi zauważyć różnicy. Widzimy w tekście to, co nam wcześniej powiedziano, a nie to, co faktycznie jest napisane.

I zasadził Jahwe Bóg ogród w Edenie na wschodzie, i umieścił tam człowieka, którego ukształtował. I wywiódł Jahwe Bóg z ziemi wszelkie drzewo miłe na wejrzenie i dobre do jedzenia, także drzewo życia, pośrodku ogrodu, i drzewo poznania dobra i zła.

Jak widzimy, w opowieści o Edenie pojawiają się dwa ważne drzewa: drzewo życia oraz drzewo poznania dobra i zła. Zatem oba powinny mieć swoją rolę do odegrania. Jeśli w pierwszym akcie sztuki wisi na ścianie nabita strzelba, to w drugim lub trzecim ktoś z niej powinien wystrzelić. Inaczej jest zbędna, nie ma powodu, żeby występowała w fabule. I rzeczywiście, jedno z tych szczególnych drzew pojawia się powtórnie niedługo potem:

I przykazał Jahwe Bóg człowiekowi:
– Ze wszystkich drzew ogrodu będziesz jadł do woli. Ale z drzewa poznania dobra i zła jadł nie będziesz, bo w dniu, gdy zjesz z niego, śmiercią umrzesz.

Drzewo poznania dobra i zła zostaje wyeksponowane: to jego owoców dotyczy przestroga, tylko z nim wiąże się groźba. Jednak kiedy zapomnimy o drugim ważnym drzewie, drzewie życia, historia traci swój właściwy sens. Nie bez powodu zostało wspomniane na początku, przed rozwinięciem się akcji. Poczekajmy cierpliwie.

Stworzenie Ewy. Petrus Comestor, Bible historiale
Stworzenie Ewy. Petrus Comestor, Bible historiale

Po pouczeniu człowieka Jahwe lepi z gliny zwierzęta, żeby były dla niego „pomocą”. Okazuje się, że żadne z nich nie satysfakcjonuje mężczyzny, więc usypia go i z jego kości kształtuje kobietę. Ponownie na scenie pojawia się drzewo wiedzy, poznania dobra i zła:

Zaś oboje byli nadzy, człowiek i jego kobieta, a nie odczuwali wstydu.

A wąż był najbardziej przemyślny ze wszystkich polnych zwierząt, które uczynił Jahwe Bóg. I rzekł do kobiety:
– Czy rzeczywiście Bóg powiedział: „Nie jedzcie z żadnego z drzew tego ogrodu”?
A kobieta odpowiedziała wężowi:
– Owoce z drzew ogrodu jeść możemy. Tylko o owocach drzewa, które jest pośrodku ogrodu, Bóg powiedział: „Nie jedzcie z niego i nie dotykajcie go, abyście nie pomarli”.
I rzekł wąż do kobiety:
- Nie pomrzecie bynajmniej. Bo wie Bóg, że gdy zjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i jak Bóg będziecie znali dobro i zło.
I kobieta spostrzegła, że owoce drzewa są dobre do jedzenia, rozkoszne dla oczu i budzą pragnienie zdobycia wiedzy. Wzięła więc owoc i jadła, i dała swemu mężczyźnie, który był z nią, i on jadł.

Otworzyły się oczy obojgu i poznali, że są nadzy; spletli więc liście figowe i zrobili sobie przepaski. I usłyszeli odgłos kroków Jahwe Boga przechadzającego się po ogrodzie w powiewie dnia. I skryli się, człowiek i jego kobieta, przed obliczem Jahwe Boga pośród drzew ogrodu.
Owoc z drzewa poznania. Petrus Comestor, Bible historiale
Owoc z drzewa poznania. Petrus Comestor, Bible historiale
Zawołał Jahwe Bóg człowieka i zapytał go:
– Gdzie jesteś?
Odpowiedział:
– Usłyszałem twoje kroki w ogrodzie i przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się.
Rzekł:
– Kto ci powiedział, że jesteś nagi? Czyżbyś jadł z drzewa, z którego ci przykazałem nie jeść?
Człowiek odpowiedział:
– Kobieta, którą mi dałeś, by była przy mnie, dała mi z tego drzewa, i zjadłem.
Jahwe Bóg rzekł do kobiety:
– Cóż to uczyniłaś?
Kobieta odpowiedziała:
– Wąż skusił mnie i zjadłam.
Wtedy Jahwe Bóg rzekł do węża:
– Ponieważ to uczyniłeś, bądź przeklęty spośród wszystkich zwierząt domowych i polnych. Na brzuchu będziesz się czołgał i prochem karmił przez wszystkie dni swojego życia. [...]
A do kobiety powiedział:
– Pomnożę po wielokroć bóle twych brzemienności. W boleściach będziesz rodziła, mężczyzny swego będziesz pożądać, on zaś panować będzie nad tobą.
A do mężczyzny powiedział:
– Ponieważ posłuchałeś głosu swej kobiety i zjadłeś z drzewa, co do którego przykazałem ci mówiąc: „Nie będziesz jadł z niego”, przeklęta będzie z twego powodu ziemia. W trudzie będziesz z niej spożywał przez wszystkie dni swego życia. Cierń i oset będzie ci wydawać, a jeść będziesz ziele polne. [...]

I nazwał człowiek swą kobietę imieniem Chawa, bo była matką wszystkich żyjących.
A Jahwe Bóg uczynił dla człowieka i dla jego kobiety odzienie ze skóry i przyodział ich.

Wątek zerwania owocu z drzewa poznania ma łatwo dostrzegalną strukturę pokazującą przyczyny i skutki. Możemy zestawić odpowiadające sobie elementy opowieści:

  • Namawianie do zjedzenia: wąż - Ewa - Adam
  • Wskazywanie winnego: Adam - Ewa - wąż
  • Wymierzanie kary: wąż - Ewa - Adam

Pełna symetria wynikająca z logiki zdarzeń. Po wskazaniu węża jako ostatniego winnego, sytuacja jest już jasna. Natychmiast po tym, bez najmniejszego słowa przerwy w tekście, następuje reakcja Jahwe wobec trojga winnych. Kara jest wymierzana kolejno, trzy różne kary, kolejno dla każdego z odpowiedzialnych, poczynając od tego, od którego zaczął się problem, a na ostatniej osobie kończąc. Kara dla węża, kara dla Ewy, kara dla Adama. Po wymierzeniu kar następuje opis, jak mężczyzna nadaje imię kobiecie, a Jahwe sporządza ubrania dla ludzi. Zupełnie nie związany z problemem zakazu-złamania-kary za zjedzenie owocu. Sprawa zamknięta, winni ukarani. Jak widzimy, kara nie obejmowała wygnania.

A co z drugim drzewem, czyżby strzelba miała nie wypalić? Na sam koniec opowieści o Edenie drzewo życia pojawia się po raz drugi i ostatni.

ygnanie z rajskiego ogrodu. Petrus Comestor, Bible historiale
Wygnanie z rajskiego ogrodu. Petrus Comestor, Bible historiale
I rzekł Jahwe Bóg:
– Oto człowiek stał się jak jeden z nas, poznał dobro i zło. Oby teraz nie wyciągnął swej ręki i nie wziął także owocu z drzewa życia, by zjeść i żyć na wieki.
I oddalił go Jahwe Bóg z ogrodu Eden, aby uprawiał tę ziemię, z której został wzięty. I wypędził człowieka, i umieścił na wschód od ogrodu cheruby i płomienisty miecz wirujący, by strzec drogi do drzewa życia.

Jahwe zauważa, że ludzie zyskali poznanie i stali mu się w tym równi. Od uzyskania pełni boskich możliwości oddziela ich tylko śmiertelność. Ale jest drzewo życia, rośnie pośrodku ogrodu. Gdyby zjedli owoce z drzewa życia, staliby się nieśmiertelni, żyliby wiecznie i dorównaliby mu w pełni, zagrażaliby jego pozycji. Nie można do tego dopuścić i dlatego trzeba ich usunąć z ogrodu, uniemożliwić im dostęp do owoców dających wieczne życie. Wygnanie nie jest więc karą, to środek zapobiegawczy. Jahwe wypędza kobietę i mężczyznę z rajskiego ogrodu i ustawia przed nim straż, żeby nigdy nie mogli powrócić.

Nieśmiertelność będzie niedostępna dla ludzi.

czwartek, 7 października 2010

Otcze nasz

W roku 1475, a więc równo 20 lat po ukazaniu się Biblii Gutenberga, powstała pierwsza na Śląsku drukarnia. Założył ją Kasper Elyan, kanonik kapituły katedralnej we Wrocławiu, a jednym z pierwszych dwu druków, jakie wyszły spod prasy były Statuta synodalia episcoporum Wratislaviensium. Księga ta zawiera spisane po łacinie ustawy synodów diecezji wrocławskiej. Co ciekawe, przytoczono w nich teksty najważniejszych modlitw: Ojcze naszZdrowaś Mario, oraz wyznania wiary (Wierzę w Boga) w językach używanych przez wiernych na Śląsku, to jest po polsku i po niemiecku. Dlaczego w łacińskich uchwałach zjazdów duchowieństwa śląskiego zacytowano codzienne modlitwy, w narodowym języku?

Już dwieście lat wcześniej wysłannik papieski, Jakub z Leodium, zauważył, że mimo zniszczenia dawno temu pogańskich miejsc kultu, mimo trwającej przez ponad 150 lat ewangelizacji i obecnie formalnie chrześcijańskiego charakteru ziem śląskich, wielu mieszkańców faktycznie nie zna wiary, jest chrześcijanami tylko nominalnie. Legat Jakub napotkał nawet starsze wiekiem osoby, które ani nie potrafiły mu powiedzieć, w co wierzą, ani nie znały podstawowych modlitw. Pamiętajmy, że msze w tym czasie były prowadzone po łacinie, w języku niezrozumiałym dla większości ludzi. Chcąc uzdrowić sytuację, na synodzie odprawionym we Wrocławiu w 1248 roku nakazał, by duchowni w niedziele i święta odmawiali razem z ludem Wierzę w BogaOjcze nasz, nie tylko po łacinie, ale w językach miejscowych.

Znajomość modlitw, a co za tym idzie – podstawowych prawd wiary poprawiała się bardzo powoli. Jeszcze w statutach synodów z 1406 i 1446 roku biskupi wrocławscy ponawiali zalecenia, przytaczając teksty obu podstawowych modlitw i dołączając do nich Zdrowaś Mario. Nic dziwnego, że – dla wygody duchownych, którzy mieli się z tym borykać – w dokumentach synodalnych zapisano oficjalne, wzorcowe teksty modlitw w językach narodowych.

Kiedy Kasper Elyan drukował zbiór ustaw synodalnych diecezji wrocławskiej, znalazły się w nim, prócz ustaw poprzednich zjazdów duchowieństwa, także ustalenia niedawno odbytego synodu, zwołanego przez biskupa Rudolfa dwa lata wcześniej. Wśród nich zalecenie dla spowiedników, by pytali penitenta, czy umie Ojcze nasz, Wierzę w BogaZdrowaś Mario. Jeśli nie, należało wiernego napomnieć, żeby się jak najprędzej nauczył tych modlitw. Po dwóch wiekach od interwencji Jakuba z Leodium problem wciąż istniał.

Wróćmy jednak do wydrukowanych przez Elyana w 1475 tekstów: zamieszczone w statutach synodalnych trzy modlitwy: Ojcze nasz, Zdrowaś Mario oraz skład apostolski (Wierzę w Boga) są najstarszymi tekstami w języku polskim, jakie ukazały się w druku. Próbując je odczytać, dostrzeżemy, że nie jest to jednak czysta polszczyzna; cechy polskie i czeskie są ze sobą wymieszane.

Warto zwrócić uwagę na literę ſ (długie s) występującą na początku i w środku wyrazów, a oznaczającą to samo, co s na końcu wyrazów. Charakterystyczny jest też odmienny od współczesnego kształt litery z.

Przy czytaniu tak starych tekstów ważne jest, prócz prawidłowego rozpoznania znaków, zinterpretowanie użytego systemu pisowni, gdyż znacznie odbiega od dzisiejszej ortografii. Pewnym zaskoczeniem może być na przykład zastosowanie litery g do zapisu spółgłoski współcześnie zapisywanej jako „j” (staropolskie jenż(e) jeś, podobnie jak czeskie jenž jsi oznacza „który jesteś") lub ſſ do zapisu „sz” lub „ś”. Dodatkowym utrudnieniem są skróty (np. „na” z poziomą kreską ponad „a” oznacza „nam”) oraz błędy drukarskie („brzuchat”).

Otcze nasz - Ojcze Nasz, Statuta synodalia episcoporum Wratislaviensium
Ojcze Nasz, Statuta synodalia episcoporum Wratislaviensium 1475
Otcze naſs genz gſi nanyebeſach oſwyent
cze gmye twe budz twa wuola. yako na
nebi tako nazemy. Chleb naſs wſſedny
day nam diſſa od puſſtz nam naſſe wynny
yako my odpuſſtiame naſſim wynowat
czom. Ee newodyz nas napokuſchenya a
le zbaw nas odzleho Amen.

 

Szdrawa Maria, Zdrowaś Mario - Statuta synodalia episcoporum Wratislaviensium 1475
Zdrowaś Mario, Statuta synodalia episcoporum Wratislaviensium
Szdrawa Maria miloſtczi pylna Bog ſt
abu boguſlawyenas ti myezi newyeſticz
ami bgiſlaweny owocz plod brzuchat tu
ego ſuantego ihezus criſtus Amen.

 

Credo. Wierzę w Boga - Statuta synodalia episcoporum Wratislaviensium
Wierzę w Boga, Statuta synodalia episcoporum Wratislaviensium 1475

piątek, 1 października 2010

Bez odsetek

W średniowieczu pożyczanie pieniędzy na procent, nazywane wówczas lichwą bez względu na wysokość oprocentowania, było surowo potępiane przez Kościół jako niemoralne. Uważano, że lichwiarz żądając więcej niż pożyczył, osiąga zysk bez pracy i grzeszy przeciwko naturze, bo pieniądz jest bezpłodny i nie rodzi pieniędzy. Można domagać się od dłużnika tylko tyle pieniędzy, ile się mu pożyczyło.

Ale jaki ktoś miałby interes w pożyczaniu pieniędzy, gdyby po roku otrzymał z powrotem tyle samo ile pożyczył, bez żadnego zysku? To już lepiej nikomu nie pożyczać, bo po co? Zakaz skierowany przeciwko niegodziwym zarobkom z pożyczek stwarzał równocześnie kłopoty ludziom, którzy potrzebowali skorzystać z pożyczek.

Jak sobie z tym poradzono? Kupcy i bankierzy znaleźli całkowicie legalny sposób obejścia zakazu pobierania opłaty za pożyczone pieniądze. Wymyślili contractum trinius – połączenie trzech odrębnych umów, takiego rodzaju, że każda była przez Kościół uznawana za dopuszczalną, a które wspólnie dawały pożyczkę z ustalonym procentem zysku. Zestaw ten działał następująco:

  1. Inwestycja. Jakub zawiera umowę o zainwestowaniu na dwa lata 100 florenów w działalność handlową Tomasza. Jako cichy wspólnik wnosi kapitał i ponosi ryzyko, więc zyskami będą się dzielić. Jeśli interes przyniesie straty, to Jakub także straci. W szczególności może stracić wszystkie włożone pieniądze. Całkiem legalna umowa.
  2. Ubezpieczenie. Jakub ubezpiecza zainwestowany kapitał przed stratą. Zawiera umowę, zgodnie z którą ubezpieczający za 5 florenów rocznie gwarantuje mu pokrycie ewentualnych strat poniesionych w danym roku. Tak się składa, że podpisuje tę umowę z Tomaszem. Wskutek tego, nawet jeśli „inwestycja w interes” się nie powiedzie, to Tomasz, jako ubezpieczyciel, i tak musi Jakubowi zwrócić pełne 100 florenów. Całkiem legalna umowa.
  3. Sprzedaż przyszłych zysków. Jakub zamiast niepewnej wielkości przyszłych przychodów preferuje pewne, choć stałe, a więc ograniczone dochody. Dlatego za 15 florenów płatnych corocznie odsprzedaje prawo do corocznych zysków ze swojego udziału. Podpisuje umowę, sprzedając swoje prawa Tomaszowi. Gdyby po roku zysk wyniósł np. 25 florenów, to będą one należeć do Tomasza, który zapłaci za prawo do nich 15 florenów, więc zarobi 10 florenów. Jeżeli w danym roku zysków nie będzie, to Jakub i tak zgodnie z umową otrzyma od Tomasza 15 florenów, za prawo do zysków wynoszących tym razem zero. Całkiem legalna umowa.

W efekcie Jakub użycza Tomaszowi 100 florenów (inwestycja), mając pisemną gwarancję zwrotu tych pieniędzy (ubezpieczenie), a jednocześnie otrzymuje za usługę pożądaną, ustaloną kwotę zysku – 10 florenów rocznie (sprzedaż przyszłych zysków minus koszt ubezpieczenia). Zupełnie tak samo, jakby pożyczył pieniądze na procent, choć żadna z umów nie jest umową pożyczki, co więcej: żadna nie przewiduje opłat za korzystanie z kapitału.