czwartek, 29 marca 2012

Słona noc

Makeda nie mogła zasnąć. Uczta była wspaniała, ale ryby zbyt słone, mięso stanowczo za mocno przyprawione pieprzem. Wspomniała wyścielone purpurą łoże biesiadne, miękkie, wzorzyste dywany, wonne olejki, zapach piżma i cynamonu. Przepych godny największego władcy, jednak te potrawy… Po raz kolejny obróciła się na posłaniu, bezskutecznie próbując koniuszkiem języka zwilżyć wyschnięte usta.

Ostrożnie wstała z posłania i przez chwilę wpatrywała się w półmrok. W królewskiej komnacie, tuż przy łożu władcy, stał dzban świeżej, chłodnej wody, pamiętała dobrze, jak po uczcie stawiał go tam służący. Tylko kilkanaście kroków. Cicho przemknęła po posadzce, podeszła do naczynia i zerknęła na króla. Spał twardym snem. Sięgnęła po dzban, wzięła stojącą obok czarkę, napełniła wodą i podniosła do ust. Nie zdążyła zareagować, kiedy mężczyzna zerwał się z posłania i chwycił ją za rękę…

Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych władze Izraela stanęły przed nietypowym problemem. Według obowiązującego Prawa Powrotu każdy Żyd ma prawo do powrotu do ojczyzny swoich przodków, osiedlenia się w Izraelu i otrzymania obywatelstwa. Przysługuje ono każdemu, kto ma żydowskich rodziców lub dziadków albo przyjął judaizm. Czy Prawo Powrotu miały również tysiące osób z odległej Etiopii? Wśród dominującej chrześcijańskiej ludności kraju, na północy Etiopii, w kilkuset wioskach mieszkało sto tysięcy ludzi określających się mianem Beta Israel, Domem Izraela. Najważniejsze ich święte pisma stanowiło Pięć Ksiąg Mojżeszowych, czyli Tora, chociaż była im znana wyłącznie w ich własnym języku. Korzystali też z innych ksiąg biblijnych. Od setek lat zbierali się w domach modlitwy na czytanie Tory i składanie ofiar, jedli tylko żywność dozwoloną prawem mojżeszowym, nie zawierali małżeństw z osobami spoza wspólnoty religijnej, praktykowali obrzezanie w ósmym dniu po urodzeniu, przestrzegali przepisów o nieczystości rytualnej związanej z porodem i śmiercią. Ściśle zachowywali szabat, świętowali żydowskie święta: Paschę, z ofiarą z baranka, Święto Szałasów upamiętniające wędrówkę z Egiptu, Święto Żniw, noworoczne święto Rosz ha-Szana, Dzień Pojednania, Jom Kippur…

Święta księga używana przez Beta Israel, napisana w języku gyyz
Święta księga używana przez Beta Israel, napisana w języku gyyz.

Ale Beta Israel nie znali wielu istotnych ksiąg biblijnych, choć do ich świętych pism należały inne starożytne żydowskie teksty religijne, które nie weszły do kanonu. Nie mieli pojęcia o tradycjach zapisanych w powstałej w III wieku Misznie, ani o reszcie Talmudu. Nie obchodzili świąt upamiętniających wydarzenia, jakie zaszły po wygnaniu do niewoli babilońskiej, takich jak Purim czy Chanuka. Na domiar kłopotu byli… ciemnoskórzy, jak inni mieszkańcy Afryki. Czy rzeczywiście byli Żydami, czarnymi Żydami? Skąd się wzięli?

Kessim, religijni przywódcy Beta Israel. Modlitwa za rodaków. Foto: Dalila.

W Etiopii od stuleci opowiadano następująca historię, spisaną w księdze Kebra Nagast, czyli „Chwała Królów”:

Kiedy pochodzący z plemienia Judy wielki król Izraela, Salomon, rozpoczął budowę wspaniałej świątyni w Jerozolimie, rozesłał wieści do kupców ze wszystkich stron świata, że zapłaci złotem i srebrem za wszystkie materiały potrzebne do ukończenia dzieła. Kupiec z dalekiego południa, który dostarczył cenne, egzotyczne materiały, zdziwił się nie tylko hojnością wynagrodzenia. Wielkie wrażenia wywarły nam nim bogactwa, ale też mądrość i sprawiedliwość rządów Salomona nad poddanymi. Powróciwszy do swego kraju kupiec z przejęciem opowiadał swojej władczyni, królowej Makedzie, o tym, co widział. Przez kolejne dni słuchała opowieści o wspaniałym królu, aż wreszcie zafascynowana postacią Salomona, postanowiła wyruszyć w daleką podróż, by go poznać i okazać swój szacunek. Karawana z setkami wielbłądów, osłów i mułów, obładowanych zapasami, wonnościami, złotem i drogocennymi kamieniami, wyruszyła w drogę. Po półrocznej podróży królowa ze swoim orszakiem dotarła do Jerozolimy.

Tak rozpoczął się pobyt Makedy, królowej Etiopii u Salomona, władcy Izraela. Wydarzenia, które biblijna Pierwsza Księga Królów oraz Druga Księga Kronik wspominają jako wizytę królowej Saby.

Orszak królowej Makedy.

Salomon z radością ugościł Makedę w swoim pałacu i spędzał z nią wiele czasu na rozmowach. W jej kraju czczono święte drzewa, wizerunki bóstw, głazy i ciała niebieskie. W rozmowach przekonał królową do porzuceniu kultu słońca i oddawania czci jedynemu Bogu, stwórcy słońca.

Mijały miesiące, a Salomona coraz bardziej ujmowała niezwykła uroda, mądrość i osobowość Makedy. Kiedy oznajmiła, że ma zamiar wrócić już do swojego kraju, uprzytomnił sobie jasno, że nie ma jeszcze następcy tronu. W przeddzień jej wyjazdu zaprosił Makedę na wspaniałą ucztę pożegnalną, na którą specjalnie kazał przygotować słone i pikantne potrawy oraz kwaśne, doprawione octem napoje. Wieczorem po zakończeniu uczty i odprawieniu służby, zanim udali się na spoczynek próbował nakłonić ją spędzenia wspólnej nocy miłosnej. Kiedy odmówiła i poprosiła, żeby przysiągł, że nie weźmie jej siłą, Salomon obiecał, że złoży taką przysięgę, jeśli ona w zamian również coś mu przysięgnie… On nie weźmie tego, co jej, ona nie weźmie tego, co jego. Nie weźmie jej bez jej zgody, jeśli ona nie zabierze bez jego zgody niczego, co do niego należy. Makedę rozbawiła taka propozycja. Miała bez liku skarbów, w jej królestwie niczego nie brakowało, co mogłaby chcieć po kryjomu zabrać Salomonowi? Na jego nalegania w końcu zgodziła się i wzajemnie sobie przysięgli. Makeda udała się na spoczynek, ale po słonych i ostrych potrawach pragnienie nie dawało jej spokoju. Zakradła się do dzbana z wodą, który przemyślny król kazał ustawić tuż obok swojego łóżka. Na to tylko czekał Salomon…

Salomon i Makeda.

[Dalszy ciąg opowieści w następnej notce]


Kebra Nagast czyli Chwała królów Abisynii, tłum. Stefan Strelcyn, Warszawa 1956.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz