czwartek, 30 czerwca 2022

Tlön, Uqbar, Orbis Tertius

Za jedno z najciekawszych pod względem czysto intelektualnym opowiadań Borgesa uważam „Tlön, Uqbar, Orbis Tertius”. Narrator dowiaduje się o interesującym poglądzie, przytoczonym w przeglądowym artykule o krainie Uqbar, zamieszczonym w pewnej wielotomowej encyklopedii. Jak się okazuje przy próbie sprawdzenia, w innych egzemplarzach tego samego wydania tej encyklopedii hasła Uqbar nie ma. Jakiś czas później w ręce narratora trafia kolejna tajemnicza książka podobnego rodzaju: jeden z obszernych tomów encyklopedii Tlönu, całej nieznanej planety. Zadziwiającą, charakterystyczną cechę Tlönu stanowi to, że jego mieszkańcy postrzegają świat odmiennie, odpowiednio do tego zupełnie inaczej jest zbudowany ich język:

Świat, dla nich, nie jest zbiorem przedmiotów w przestrzeni; jest heterogeniczną serią niezależnych czynów; jest następczy, czasowy, nie zaś przestrzenny. W domyślnym Ursprache Tlönu, z którego pochodzą języki i dialekty »aktualne«, nie istnieją rzeczowniki; istnieją czasowniki bezosobowe, określane jednosylabowymi przyrostkami (lub przedrostkami) o znaczeniu przysłówkowym. Na przykład: nie ma słowa, które odpowiadałoby naszemu słowu księżyc, ale istnieje czasownik, który brzmiałby u nas »księżycznić« lub »księżycować«. (…)

To, co zostało powiedziane, odnosi się do języków półkuli północnej (…); pierwotną komórką nie jest czasownik, ale jednozgłoskowy przymiotnik. Rzeczownik tworzy się poprzez nagromadzenie przymiotników. Nie mówi się »księżyc«: mówi się »powietrzno-jasny ponad ciemno-okrągłym« lub »jasno-pomarańczowy-wysoko-niebieskiego«, lub jakikolwiek inny zestaw. W tym szczególnym przypadku zbiór przymiotników odpowiada rzeczywistemu przedmiotowi; ale chodzi tu właśnie o przypadek szczególny. W literaturach tej półkuli (…) obfitują przedmioty idealne, powołane i niknące w jednej chwili, zależnie od potrzeb poetyckich.
[Jorge Luis Borges, „Tlön, Uqbar, Orbis Tertius”, w zbiorze „Fikcje”, przełożył Andrzej Sobol-Jurczykowski]

Jak można przypuszczać, punktem wyjścia pomysłu były dla autora rozważania nad konsekwencjami skrajnego, całkowitego idealizmu filozoficznego, z gruntu odrzucającego wszelkie ślady materializmu. Idealizmu w typie metafizyki Berkeleya, który jednak rzeczywiście stanowiłby dla jakichś ludzi fundament sposobu postrzegania świata, a nie tylko konstrukt akademicki używany w dyskusjach.

Tymczasem Umberto Eco — semiolog, filozof i bibliofil — w końcowym rozdziale swojej monografii pisze, bez związku z Borgesem, następująco:

Jezuita Ludovico Bertonio opublikował w roku 1603 »Arte de la lengua aymara«, a w roku 1612 wydał słownik tego języka »Vocabulario de la lengua aymara« (chodzi o język jeszcze dziś używany na pograniczu między Boliwią a Peru). Bertonio zauważył, że ma do czynienia z językiem o niebywałej wręcz giętkości i witalności słowotwórczej; z językiem o tak rozwiniętej zdolności wyrażania abstrakcji, że sprawiającym wrażenie języka sztucznego. W dwa wieki później Emeterio Villamil de Rada w dziele »De lengua de Adan« (1860) określił ów język jako (…) ustanowiony na fundamencie »idei koniecznych i niezmiennych«, wreszcie jako język filozoficzny, gdyby ewentualnie takie były. (…)

Badania bliższe naszym czasom dowiodły, że język aymara opiera się raczej na logice trójwartościowej niż dla charakterystycznej dla myśli zachodniej logice dwuwartościowej (…) i dlatego właśnie zdolny jest wyrazić wszystkie te subtelności modalne, które w naszych językach są osiągalne w rezultacie mozolnych peryfraz. (…) Dzięki swej doskonałości język aymara zdolny byłby zatem wyrazić każda myśl wypowiedzianą w językach nawzajem nieprzekładalnych, ale cena do zapłacenia byłaby taka, że wszystko to, co język doskonały odda własnymi środkami, nie mogłoby zostać ponownie przełożone na nasze języki naturalne.
[Umberto Eco, „W poszukiwaniu języka uniwersalnego”, przełożył Wojciech Soliński]

Monografia Eco to interesująca historia poszukiwań i projektów języka uniwersalnego, z bibliografią i indeksem nazwisk, napisana przystępnie, choć zawierająca wiele faktów i przykładów, na wzór typowej, ale zwykle suchej pracy naukowej. Własności języka aymara są niezwykłe, ale informacja o nich przekazana w wiarygodny sposób. A jednak… Umberto Eco to także autor powieści takich jak „Wahadło Foucaulta” czy „Cmentarz w Pradze”, osnutych wokół tajnych zgromadzeń, mistyfikacji, ukrytych planów. Nie mówiąc już o „Baudolino”, gdzie historia miesza się z fikcją i legendą, a to, co bohater-narrator sam zmyśla, nieoczekiwanie dla niego samego okazuje się rzeczywistością…

Wracając do Borgesa, z ostatniej części opowiadania dowiadujemy się, że narrator natknął się na mistyfikację, wynik trwającego przez pokolenia spisku intelektualistów, żeby wyobrazić sobie i opisać, a tym samym stworzyć świat Tlönu. A następnie, podsuwając jego elementy ludziom, stopniowo przekształcić nasz świat w Tlön:

Wszedł już do szkół »język pierwotny« (domniemany) Tlönu; nauka jego harmonijnej historii (…) wyparła już tę, która patronowała mojemu dzieciństwu; (…) Jeżeli nasze przypuszczenia nie są błędne, za jakieś sto lat ktoś odkryje sto tomów Drugiej Encyklopedii Tlönu. Zniknie wówczas z planety język angielski i francuski, i prosty hiszpański.
[Jorge Luis Borges, „Tlön, Uqbar, Orbis Tertius”]

Kto wie, czyżby Eco został jednym z takich spiskowców?

piątek, 24 czerwca 2022

Rozum i Dziewica

Z osobą Woltera wiąże się sporo anegdot, a szczególne miejsce zajmuje ta, która nie dotyczy francuskiego pisarza, ale jego dzieł.

Wolter był niezwykle płodnym autorem, publikował książki, sztuki teatralne, poematy, polemiki. Do najważniejszych i najbardziej znanych jego prac należy „Słownik filozoficzny”, w którym w kilkudziesięciu ułożonych alfabetycznie artykułach zebrał swoje poglądy na tematy filozoficzne, moralne, polityczne i religijne. Książka szybko zdobyła popularność, za życia pisarza pojawiło się kilka wydań „Słownika”, poszerzanych o nowe artykuły. W części haseł Wolter krytykował zdogmatyzowaną, zinstytucjonalizowaną religię, nietolerancję i wpływ religii na państwo, co stało się powodem objęcia książki cenzurą w wielu krajach i wpisania na kościelny indeks ksiąg zakazanych. Znalezione egzemplarze zbierano i publicznie palono. Niektóre z wydań „Słownika filozoficznego” nosiły tytuł „La Raison par alphabet”, czyli „Rozum według alfabetu”.

Mniej znanym obecnie tekstem Woltera jest „Dziewica Orleańska” („La Pucelle d'Orléans”), skandalizujący satyryczny poemat o Joannie d’Arc, który zdobył dużą popularność nie tylko we Francji. Ze względu na kpiny z czczonej jako męczennica bohaterki, seksualne podteksty i postacie rozpustnych duchownych wszystkich szczebli, zaraz po ukazaniu się poemat trafił na kościelny indeks ksiąg zakazanych. W różnych krajach Europy w XVIII i XIX wieku „Dziewicę Orleańską” wielokrotnie obejmowano cenzurą, jej egzemplarze rekwirowano i palono.

Szwajcarski urzędnik, któremu powierzono zadanie wytropienia i skonfiskowania gorszących dzieł Woltera, powróciwszy z objazdu, zameldował senatowi wykonanie zadania słowami:
„Przeprowadziłem w naszym kantonie przeszukania, ale ani Rozumu, ani Dziewicy nie znalazłem”.

czwartek, 23 czerwca 2022

Wolter to osioł

Imię i postać Fryderyka II Hohenstaufa, średniowiecznego króla i cesarza Niemiec, nasuwają na myśl innego bardzo znanego Fryderyka II, żyjącego 500 lat później króla Prus, który zyskał przydomek Wielki. Pochodził z rodu Hohenzollernów, w Polsce kojarzonego przede wszystkim z Albrechtem Hohenzollernem, ostatnim wielkim mistrzem zakonu krzyżackiego, który zmienił wyznanie i jako świecki książę złożył „hołd pruski” Zygmuntowi Staremu.

Fryderyk II Wielki, podobnie jak jego dawny imiennik, cesarz Niemiec, był dobrze wykształcony i miał szerokie zainteresowania. Od młodości pasjonował się filozofią, rozważaniami o ustrojach i metodach sprawowania władzy, dyskusjami intelektualnymi. Pozostawił po sobie liczne prace historyczne i filozoficzne, a także kompozycje muzyczne. Objął władzę w wieku 28 lat i szybko przystąpił do przeprowadzania wielkich zmian: przekształcenia Prus w silną, oświeconą monarchię absolutną. Wykształcony, kierujący się oświeconym rozumem władca, koncentrujący w swoich rękach pełnię władzy, działający dla dobra swoich poddanych i państwa, mający do swojej dyspozycji zdyscyplinowaną, zbiurokratyzowaną administrację i silne wojsko — zdawał się wzorem, ideałem króla-filozofa, wcielającego w życie najlepszy ustrój postulowany przez myślicieli epoki oświecenia.

Fryderyk przywrócił funkcjonowanie Pruskiej Akademii Nauk, do której zaprosił intelektualistów z całej Europy. Korespondował z kluczowymi postaciami francuskiego Oświecenia, między innymi z podziwianym przez siebie Wolterem, czołowym filozofem i pisarzem, znanym z krytycyzmu wobec instytucji społecznych i politycznych i ciętego pióra. Po kilkunastu latach znajomości głównie korespondencyjnej, wyjąwszy dwutygodniowe odwiedziny, Wolter otrzymał od Fryderyka zaproszenie do Prus, z którego chętnie skorzystał. Pobyt wiązał się z funkcją szambelana na dworze pruskim, przyznaniem najwyższego odznaczenia, Orderu Zasługi, i niemałej rocznej pensji.

Początkowo stosunki pomiędzy królem a jego przyjacielem układały się dobrze, jednak dla dwu silnych osobowości życie przynosi aż nadto okazji do poróżnienia się. Relacje zaczęły się pogarszać, zażyłość ostatecznie skończyła się kłótnią i wyjazdem Woltera. Zanim jednak doszło do tego ostatecznego kroku, filozof pozostawał na dworze. Tego okresu dotyczą anegdoty o drobnych złośliwościach między starymi przyjaciółmi.

Pewnego razu król przed oficjalnym obiadem pozostawił przy nakryciu Woltera karteczkę:
„Wolter to osioł.
Fryderyk II”.

Kiedy Wolter usiadł na swoim miejscu, spojrzał na kartkę i spokojnie odczytał na głos:
„Wolter to osioł, Fryderyk — drugi”.

wtorek, 21 czerwca 2022

Powtórzony eksperyment

Dobrze zaprojektowany eksperyment naukowy powinien być powtarzalny, a hipotezę można uznać za dobrze udowodnioną eksperymentem tylko wtedy, jeśli powtórzenie go, najlepiej przez innych, niezależnych badaczy, daje te same wyniki.

Grecki historyk-gawędziarz Herodot w swoich w „Dziejach” między licznymi barwnymi, zapadającymi w pamięć anegdotami przekazał i tę, zasłyszaną od kapłanów egipskich, o eksperymencie króla Egiptu Psametycha. Chcąc ustalić, który z ludów pojawił się jako pierwszy na świecie, rozkazał zabrać dwójkę noworodków rodzicom, odizolować je, odwiedzać, karmić, ale milczeć w ich obecności i czekać, aż same zaczną mówić. Po dwóch latach dzieci wypowiedziały słowo „bekos”. Jak się okazało, po frygijsku oznacza ono chleb. Władca uznał to za dowód, że pierwotnym językiem jest frygijski, zatem Frygowie byli pierwszym ludem na świecie.

Trudno stwierdzić zdecydowanie, czy żyjący dwa tysiące lat później król i cesarz niemiecki Fryderyk II z rodu Hohenstaufów, uczestnik piątej krucjaty — czytał lub słyszał o tym eksperymencie. Czytać z pewnością potrafił, był erudytą swoich czasów, znał kilka języków, zyskał opinię uczonego i poety, mecenasa nauki i sztuki. Traktował sprawy braku staranności w piśmie bardzo poważnie, skoro kronikarz jego czasów odnotował, iż:

pewnemu notariuszowi kazał odciąć kciuk, gdyż zapisał jego imię inaczej, niż sobie życzył. Chciał bowiem, aby w pierwszej sylabie jego imienia stawiono „i”, tym sposobem: „Fridericus”, a ten napisał przez „e”, stawiając odmienną samogłoskę, tym sposobem: „Fredericus”.
[Salimbene z Parmy, „Cronica”]

W każdym razie Fryderyk również wierzył w istnienie wspólnego wszystkim ludziom wrodzonego, dziedziczonego protojęzyka i wpadł na taki sam pomysł jak Psametych. Zaraz po wzmiance o nieszczęsnym urzędniku kancelarii królewskiej kronikarz zapisał o władcy:

zapragnął przekonać się, jakim językiem przemówiłyby dzieci, gdy podrosną, gdyby nie było im dane wcześniej z nikim rozmawiać. Kazał przeto piastunkom i mamkom dawać mleko niemowlętom, karmić piersią, kąpać je i myć, ale żadnym sposobem się nie podchlebiać ani do nich nie mówić. Chciał bowiem dowiedzieć się, czy mówiłyby językiem hebrajskim, który był pierwszy, greckim, łacińskim czy może arabskim, o ile nie językiem rodziców swoich, z których się poczęły. Trudził się jednak na próżno, albowiem wszystkie niemowlęta, jak i podrośnięte dzieci pomarły. Nie mogły bowiem żyć bez pochwał, gestów, pieszczot i radości oblicza piastunek i mamek.
[Salimbene z Parmy, „Cronica”]

sobota, 18 czerwca 2022

Książki rozmawiają ze sobą na różne sposoby

U Eurypidesa Alkestis, która z miłości zdecydowała się umrzeć zamiast swojego męża, żegna się ze światem słowami:

Ἅλιε καὶ φάος ἁμέρας
οὐράνιαί τε δῖναι νεφέλας δρομαίου

Słońce i światło dnia,
niebiańskie wiry pędzących chmur…
[Eurypides, „Alkestis”, w. 244-245; tłum. Jerzy Łanowski]

W „Uczcie” Platona, kiedy biesiadnicy stawiają sobie za zadanie pochwałę Erosa-miłości, Fajdros znaczącą część swojej wypowiedzi poświęca Alkestis:

Co więcej, nawet śmierć ponieść za drugiego potrafi tylko ten, który kocha, i to nie tylko mężczyzna, ale i kobieta. Dobrze o tym świadczy Hellenom Alkestis, córka Peliasa; ona jedna chciała umrzeć za swego męża, mimo że miał ojca i matkę. Jej przywiązanie do niego było bez porównania większe niż rodziców, bo ona męża kochała, a oni, jak się pokazało, byli mu obcy i tylko się nazywali rodzicami. I nie tylko ludzie, ale i bogowie osądzili, że nadzwyczaj pięknego czynu dokazała (…)
[Platon, „Uczta”, tłum. Władysław Witwicki]

W epigramie Kallimacha z Cyreny, najwybitniejszego poety epoki aleksandryjskiej, Kleombrotos po przeczytaniu dialogu Platona „Fedon”, poświęconego nieśmiertelności duszy, żegna się ze światem słowami będącymi echem słów Alkestis:

Εἴπας «Ἥλιε χαῖρε» Κλεόμβροτος ὡμβρακιώτης
ἥλατ' ἀφ' ὑψηλοῦ τείχεος εἰς Ἀίδην,
ἄξιον οὐδὲν ἰδὼν θανάτου κακόν, ἀλλὰ Πλάτωνος
ἓν τὸ περὶ ψυχῆς γράμμ' ἀναλεξάμενος.

Powiedział: „Słońce, żegnaj!” Kleombrotos z Ambrakii i z wysokiego muru skoczył w głębie Hadesu. Nie zaznał udręki żadnej, co warta byłaby śmierci, tylko księgę przeczytał Platona, tę o duszy.
[Kallimach, „Antologia Palatyńska” VII, 471; tłum. własne]

środa, 15 czerwca 2022

Pierwszy eksperyment naukowy

Mianowicie [faraon] Psammetych, nie mogąc mimo swych wywiadów znaleźć żadnej drogi do stwierdzenia, którzy z ludzi byli najstarsi, wpadł na taki pomysł: Oddał dwoje nowo narodzonych dzieci z pierwszych lepszych rodziców pasterzowi do jego trzody, z poleceniem, by je tak wychowywał, żeby nikt w ich obecności żadnego głosu z siebie nie wydał; miały one całkiem odosobnione leżeć w samotnej chacie, a on miał w określonej porze przyprowadzać im kozy i, nakarmiwszy dzieci mlekiem, udawać się do innych swych zajęć. To uczynił i polecił Psammetych, ponieważ chciał usłyszeć, jaki dźwięk pierwszy po niewyraźnym kwileniu dzieci z siebie wydobędą. Tak się też stało.

Albowiem po upływie dwóch lat, w ciągu których pasterz w ten sposób postępował, kiedy raz otworzył drzwi i wszedł do chaty, przypadły doń prosząc oba dzieciaki z wyciągniętymi rączkami i zawołały: „bekos!” [...] słowo to stale się powtarzało, wtedy doniósł o tym swemu panu i na tegoż rozkaz przywiódł dzieci przed jego oblicze. Skoro więc i sam Psammetych to usłyszał, zaczął się dowiadywać, jacy ludzie używają wyrazu „bekos”, i doszedł do tego, że Frygowie nazywają tak chleb. Wyciągając wniosek z tego faktu, przyznali Egipcjanie, że Frygowie są od nich starsi.


Herodot, „Dzieje”, księga II, tłum. Seweryn Hammer.