Za jedno z najciekawszych pod względem czysto intelektualnym opowiadań Borgesa uważam „Tlön, Uqbar, Orbis Tertius”. Narrator dowiaduje się o interesującym poglądzie, przytoczonym w przeglądowym artykule o krainie Uqbar, zamieszczonym w pewnej wielotomowej encyklopedii. Jak się okazuje przy próbie sprawdzenia, w innych egzemplarzach tego samego wydania tej encyklopedii hasła Uqbar nie ma. Jakiś czas później w ręce narratora trafia kolejna tajemnicza książka podobnego rodzaju: jeden z obszernych tomów encyklopedii Tlönu, całej nieznanej planety. Zadziwiającą, charakterystyczną cechę Tlönu stanowi to, że jego mieszkańcy postrzegają świat odmiennie, odpowiednio do tego zupełnie inaczej jest zbudowany ich język:
Świat, dla nich, nie jest zbiorem przedmiotów w przestrzeni; jest heterogeniczną serią niezależnych czynów; jest następczy, czasowy, nie zaś przestrzenny. W domyślnym Ursprache Tlönu, z którego pochodzą języki i dialekty »aktualne«, nie istnieją rzeczowniki; istnieją czasowniki bezosobowe, określane jednosylabowymi przyrostkami (lub przedrostkami) o znaczeniu przysłówkowym. Na przykład: nie ma słowa, które odpowiadałoby naszemu słowu księżyc, ale istnieje czasownik, który brzmiałby u nas »księżycznić« lub »księżycować«. (…)
To, co zostało powiedziane, odnosi się do języków półkuli północnej (…); pierwotną komórką nie jest czasownik, ale jednozgłoskowy przymiotnik. Rzeczownik tworzy się poprzez nagromadzenie przymiotników. Nie mówi się »księżyc«: mówi się »powietrzno-jasny ponad ciemno-okrągłym« lub »jasno-pomarańczowy-wysoko-niebieskiego«, lub jakikolwiek inny zestaw. W tym szczególnym przypadku zbiór przymiotników odpowiada rzeczywistemu przedmiotowi; ale chodzi tu właśnie o przypadek szczególny. W literaturach tej półkuli (…) obfitują przedmioty idealne, powołane i niknące w jednej chwili, zależnie od potrzeb poetyckich.[Jorge Luis Borges, „Tlön, Uqbar, Orbis Tertius”, w zbiorze „Fikcje”, przełożył Andrzej Sobol-Jurczykowski]
Jak można przypuszczać, punktem wyjścia pomysłu były dla autora rozważania nad konsekwencjami skrajnego, całkowitego idealizmu filozoficznego, z gruntu odrzucającego wszelkie ślady materializmu. Idealizmu w typie metafizyki Berkeleya, który jednak rzeczywiście stanowiłby dla jakichś ludzi fundament sposobu postrzegania świata, a nie tylko konstrukt akademicki używany w dyskusjach.
Tymczasem Umberto Eco — semiolog, filozof i bibliofil — w końcowym rozdziale swojej monografii pisze, bez związku z Borgesem, następująco:
Jezuita Ludovico Bertonio opublikował w roku 1603 »Arte de la lengua aymara«, a w roku 1612 wydał słownik tego języka »Vocabulario de la lengua aymara« (chodzi o język jeszcze dziś używany na pograniczu między Boliwią a Peru). Bertonio zauważył, że ma do czynienia z językiem o niebywałej wręcz giętkości i witalności słowotwórczej; z językiem o tak rozwiniętej zdolności wyrażania abstrakcji, że sprawiającym wrażenie języka sztucznego. W dwa wieki później Emeterio Villamil de Rada w dziele »De lengua de Adan« (1860) określił ów język jako (…) ustanowiony na fundamencie »idei koniecznych i niezmiennych«, wreszcie jako język filozoficzny, gdyby ewentualnie takie były. (…)
Badania bliższe naszym czasom dowiodły, że język aymara opiera się raczej na logice trójwartościowej niż dla charakterystycznej dla myśli zachodniej logice dwuwartościowej (…) i dlatego właśnie zdolny jest wyrazić wszystkie te subtelności modalne, które w naszych językach są osiągalne w rezultacie mozolnych peryfraz. (…) Dzięki swej doskonałości język aymara zdolny byłby zatem wyrazić każda myśl wypowiedzianą w językach nawzajem nieprzekładalnych, ale cena do zapłacenia byłaby taka, że wszystko to, co język doskonały odda własnymi środkami, nie mogłoby zostać ponownie przełożone na nasze języki naturalne.[Umberto Eco, „W poszukiwaniu języka uniwersalnego”, przełożył Wojciech Soliński]
Monografia Eco to interesująca historia poszukiwań i projektów języka uniwersalnego, z bibliografią i indeksem nazwisk, napisana przystępnie, choć zawierająca wiele faktów i przykładów, na wzór typowej, ale zwykle suchej pracy naukowej. Własności języka aymara są niezwykłe, ale informacja o nich przekazana w wiarygodny sposób. A jednak… Umberto Eco to także autor powieści takich jak „Wahadło Foucaulta” czy „Cmentarz w Pradze”, osnutych wokół tajnych zgromadzeń, mistyfikacji, ukrytych planów. Nie mówiąc już o „Baudolino”, gdzie historia miesza się z fikcją i legendą, a to, co bohater-narrator sam zmyśla, nieoczekiwanie dla niego samego okazuje się rzeczywistością…
Wracając do Borgesa, z ostatniej części opowiadania dowiadujemy się, że narrator natknął się na mistyfikację, wynik trwającego przez pokolenia spisku intelektualistów, żeby wyobrazić sobie i opisać, a tym samym stworzyć świat Tlönu. A następnie, podsuwając jego elementy ludziom, stopniowo przekształcić nasz świat w Tlön:
Wszedł już do szkół »język pierwotny« (domniemany) Tlönu; nauka jego harmonijnej historii (…) wyparła już tę, która patronowała mojemu dzieciństwu; (…) Jeżeli nasze przypuszczenia nie są błędne, za jakieś sto lat ktoś odkryje sto tomów Drugiej Encyklopedii Tlönu. Zniknie wówczas z planety język angielski i francuski, i prosty hiszpański.[Jorge Luis Borges, „Tlön, Uqbar, Orbis Tertius”]
Kto wie, czyżby Eco został jednym z takich spiskowców?