Niektóre anegdoty i żarty mimo upływu długiego czasu pozostają w pełni zrozumiałe i zabawne, jak ta o Diogenesie i Aleksandrze. Inne stały się dla ogółu odbiorców niezrozumiałe bez odpowiednich objaśnień, jak na przykład gruby żart Arystofanesa o lakońskiej palicy. Najrzadsze, jak mi się zdaje, są te, które sytuują się na granicy:
Dama jedna podczas kolacji u książęcia lotaryńskiego postrzegłszy pająka, z krzykiem wybiegła do ogrodu. Widząc przy sobie pierwszego ministra dworu:
— Ach, mospanie — rzekła — jakżem przestraszona!…
— Któż by się tego nie bał — odpowiedział minister. — Ale byłże wielki?
— Straszliwym sposobem! — odpowiedziała dama.
— Latałże koło mnie blisko?
— Cóż znowu waćpan mówisz? Pająk latał?
— Alboż waszmość pani dla pająka takie historie robisz? Jakie głupstwo! Ja rozumiałem, że to był niedopyrz.[Helwecjusz, „O umyśle”, 1758; za: Michał Dymitr Krajewski, „Wojciech Zdarzyński, życie i przypadki swoje opisujący”, 1785]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz