[Kapusta] Ugotowana, utarta, połączona ze starym smalcem i olejkiem różanym oraz przyłożona do żołądka łagodzi żar gorączki.
Gargiliusz, „Lekarstwa z warzyw i owoców”; tłum. Tatiana Krynicka.
[Kapusta] Ugotowana, utarta, połączona ze starym smalcem i olejkiem różanym oraz przyłożona do żołądka łagodzi żar gorączki.
Gargiliusz, „Lekarstwa z warzyw i owoców”; tłum. Tatiana Krynicka.
Karol II, król Anglii i Szkocji, mąż portugalskiej księżniczki Katarzyny de Bragança, nie słynął z przesadnego upodobania do monogamii. W ciągu życia miał kilkanaście kochanek, niekiedy więcej niż jedną jednocześnie.
Jedną z jego metres była dama dworu jego żony, bretońska szlachcianka Luiza de Kéroualle. Zyskała sobie króla dziewczęcą urodą i pozorami słabości. Znaczącego wsparcia w pozyskaniu względów Karola udzielał jej francuski ambasador, zakładając, że będzie ona służyć interesom swego rodzimego władcy. Luiza urodziła Karolowi syna. Wdzięczny król nadał jej tytuły księżnej Portsmouth, hrabiny Fareham i baronowej Petersfield, obsypywał ją kosztownymi podarkami, niekiedy droższymi niż wręczane żonie. Częste prezenty otrzymywała również od dworu francuskiego, zaś król Ludwik XIV, zadowolony ze wspierania przez nią interesów Francji, przyznał jej tytuł księżnej Aubigny, który stworzył specjalnie dla niej. Ludność Anglii, w której panowało wyznanie anglikańskie, zbliżone do protestantyzmu, od wieków rywalizującej z nadal katolicką Francją, nienawidziła Luizy.
Zupełnie inną kobietą była Nell Gwyn. Urodzona w londyńskiej dzielnicy biedoty, żartowała później (a może nie?), że jako dziecko pracowała, podając trunki w przybytku rozpusty. Kiedy Karol II objął tron po purytańskich rządach Cromwella, odwołał zakaz przedstawień teatralnych, zezwolił na utworzenie dwóch spółek aktorskich i został mecenasem jednej z nich. Co więcej, zalegalizował aktorstwo jako zawód dla kobiet, podczas gdy wcześniej, w epoce elżbietańskiej, role kobiece grali wyłącznie mężczyźni i chłopcy. Nell Gwyn początkowo razem ze swoją siostrą sprzedawała pomarańcze w „King's Theatre”. Po roku, kiedy miała czternaście lat, dołączyła do grona aktorek i została kochanką aktora-menadżera Charlesa Harta. Pamiętnikarz epoki, Samuel Pepys, w swoich „Dziennikach” po jednym ze spektakli nazwał ją „pretty, witty Nell”: ładną, dowcipną Nell. Błyszczące na scenie aktorki często wpadały w oko członkom wyższych sfer; jako siedemnastolatka Nell Gwyn została utrzymanką Charlesa Sackville’a, lorda Buckhurst, ale po paru miesiącach się nią znudził i odprawił. Przedstawienia oglądał również król, który wkrótce nawiązał z nią romans. Nell została oficjalną i powszechnie znaną kochanką królewską. Historia niczym z „Kopciuszka” — lub może raczej „Pretty Woman” — ale prawdziwa. Po trzech latach związku Nell urodziła syna, a kilka miesięcy później do Anglii przybyła Luiza de Kéroualle…
![]() |
Portret Nell Gwyn namalowany w jej epoce przez Petera Lely |
Hrabia Philibert de Gramont tak wspominał pewne wydarzenie z roku 1681:
Nell Gwynn pewnego dnia przejeżdżała karetą ulicami Oksfordu, kiedy tłum, biorąc ją za jej rywalkę, księżnę Portsmouth, zaczął pohukiwać i obrzucać ją wszelkimi obelżywymi wyzwiskami. Wystawiła głowę z okna powozu i powiedziała, uśmiechając się: „Dobrzy ludzie, mylicie się — ja jestem tą protestancką dziwką”.[Philibert de Gramont, „Mémoires”]
W XIV wieku p.n.e. jednym z najpotężniejszych państw na Bliskim Wschodzie stało się królestwo Hetytów, którego centrum znajdowało się w środkowej Anatolii, w zachodniej części obecnej Turcji. Naturalnym kierunkiem ekspansji Hetytów były urodzajne ziemie Żyznego Półksiężyca na wschód i na południe od ich kraju. Hetycki król Suppiluliuma I pokonał stojące mu na drodze regionalne mocarstwo Mitanni, władające północną Mezopotamią i północną Syrią. Następnie oddziały hetyckie skierowały się dalej na południe i najechały kontrolowany przez Egipcjan kraj Amka, w dolinie Bekaa w obecnym Libanie, skąd przywiodły do ojczyzny schwytane stada i jeńców.
A wtedy nastąpiło coś zaskakującego. Mursilis II, syn i następca Suppiluliumy, opowiada:
A ponieważ właśnie umarł im ich władca Piphururijas, królowa Egiptu Tahamunzu (małżonka króla) przysłała do mego ojca posła z taką wiadomością:»Mój mąż umarł, a ja nie mam syna. Ludzie mówią, że ty masz wielu synów. Jeżeli przysłałbyś do mnie jednego, mógłby zostać moim mężem. Nigdy nie poślubię żadnego z moich sług.«
Kiedy mój ojciec to usłyszał, zwołał wielkich na naradę i rzekł: »Nigdy nie zdarzyło się coś podobnego«.
W istocie, prośba była niesłychana. Władcy potężnego Egiptu dla potwierdzenia więzów między państwami nierzadko poślubiali księżniczki obcych krajów jako swoje kolejne żony, obok głównej żony królewskiej krwi egipskiej. Nie słyszano jednak, by księżniczka egipska została wydana za mąż za władcę obcej krainy, a cóż dopiero, żeby królowa-wdowa Egiptu oferowała małżeństwo — a tym samym tron! — cudzoziemskiemu księciu.
Hetycki władca podejrzewał, że próbują go oszukać i wcale nie chcą jego syna na króla Egiptu. Czyżby nie było żadnego egipskiego księcia, który mógłby objąć tron, czy królowa-wdowa miała do wyboru tylko małżeństwo z własnym poddanym albo zwrócenie się do innego państwa? Suppiluliuma wysłał do Egiptu swojego szambelana z misją zbadania sprawy. Wysłannik powrócił razem z posłem egipskim, przynoszącym kolejny błagalny list od królowej:
Dlaczego mówisz: »Próbują mnie oszukać«? Jeżeli miałabym syna, czy pisałabym za granicę w sposób uwłaczający mnie i mojemu krajowi? Nie ufasz mi i mówisz coś takiego. On, który był moim mężem, umarł, a nie mam syna. Czy mam wziąć za męża jednego z moich sług? Nie pisałam do żadnych innych krajów, tylko do ciebie. Ludzie mówią, że masz wielu synów. Daj mi jednego, a uczynię go moim mężem i królem Egiptu.
Hetycki król polecił sprawdzenie archiwów i ustalił, że w przeszłości zawarto umowę o przyjaźni z Egiptem. Powziął więc decyzję: „Kraj Hatti i Egipt pozostaną w przyjaźni na wieki”, zgodził się na małżeństwo i wysłał jednego ze swoich synów.
Dla Egiptu były to trudne czasy po rewolucji religijnej króla Echnatona, który zaprowadził kult jednego boga, słonecznego Atona, zamknął świątynie innych bóstw, pozbawił ich kapłanów urzędów państwowych i przeniósł stolicę z Teb, wielkiego ośrodka kultu Amona, do nowo zbudowanego miasta, Achetaton. Po śmierci Echnatona i krótkim, rocznym panowaniu Smenchkare, tron objął syn Echnatona, dziesięcioletni Tutanchaton, który poślubił swoją starszą o dwa lata przyrodnią siostrę Anchesenpaaton. Jako dziecko nie mógł rządzić samodzielnie, więc w jego imieniu rzeczywistą władzę sprawowali dowódca armii Horemheb i wezyr Aj, piastujący wysokie urzędy już za panowania Echnatona i Smenchkare. Po kilku latach panowania młoda para porzuciła Achetaton i kult Atona, przeniosła się do Teb, przywróciła dawny porządek religijny i przyjęła odpowiednio zmienione imiona: Tutanchamon i Anchesenamon.
Para królewska nie miała synów, Anchesenamon urodziła przed czasem dwie martwe córki. Tutanchamon zmarł nagle, mając zaledwie 18-19 lat. Uroczystości pogrzebowe zorganizował wezyr Aj.
Młoda wdowa została zupełnie sama, w rozpaczliwej sytuacji. Małżeństwo z hetyckim księciem mogło ją uratować, jednak, jak pisze Mursilis, książę nie dotarł do Egiptu:
Ale kiedy posłał im syna, zabili go podczas podróży.
Anchesenamon została przymuszona do poślubienia wezyra Aj, który w ten sposób uzyskał prawo do tronu Egiptu jako następca Tutanchamona. Wkrótce potem młoda królowa zniknęła z historii, a oficjalną „wielką małżonką” króla Aj, uwiecznioną w jego grobowcu, została inna kobieta. Grobowca Anchesenamon nigdy nie odnaleziono.
Szczerze mówiąc, podążyłem za nieodpartym urokiem Narrativum. Już jakiś czas temu pojawiła się przesłanka na rzecz innego datowania królów Egiptu tej epoki, tak że wówczas zmarłym władcą Piphururijasem z hetyckiego tekstu nie byłby Tutanchamon, ale jego ojciec Echnaton. Królową-wdową piszącą do Suppiluliumy byłaby wówczas Nefertiti (Nefretete), znana z pięknego popiersia, przechowywanego w muzeum w Berlinie. Przy tej interpretacji historia nie byłaby jednak równie pasjonująca, a ponadto (w tej kolejności) Echnaton pozostawił po sobie syna, Tutanchamona, chociaż z innej żony, więc wówczas postępowanie królowej wydaje się mniej zrozumiałe.
„Tahumunzu” z tekstu nie było w rzeczywistości imieniem, ale hetycką formą fonetyczną egipskiego tytułu „ta hemet nesu”, oznaczającego dosłownie: żona króla. Innym wystąpieniem tego tytułu przez nieporozumienie traktowanego jak imię jest wzmianka w biblijnej Pierwszej Księdze Królów: „Hadad [książę Edomu] zyskał wielką przychylność faraona, tak iż ten dał mu za żonę siostrę swojej żony, siostrę królowej Tachpenes” (1 Krl 11, 19; Biblia Warszawska).
Zachowały się dwa teksty hetyckie o tym wydarzeniu. Pierwszy, „Czyny Suppiluliumy”, ma charakter dziejopisarski, opowiada historię ze szczegółami, imionami, przytacza korespondencję. Z tego utworu pochodzą główne cytaty. Drugi, „Modlitwy Mursilisa w czasach zarazy”, streszcza zdarzenia w krótkich zdaniach i skupia się na innym aspekcie historii, na ustaleniu przyczyn pustoszącego kraj nieszczęścia. Po zamordowaniu podróżującego księcia przez Egipcjan Suppiluliuma wyruszył na wyprawę odwetową, z której przewiedziono do stolicy wielu jeńców. Razem z nimi przybyła do kraju zaraza, jej ofiarą padła większości ludności, w tym również sam hetycki król. Na zapytanie jego następcy Mursilisa wyrocznia stwierdziła, że przyczyną zarazy był gniew boga, obrażonego przez złamanie najazdem na Amkę dawnej, złożonej wobec bogów przysięgi Hetytów o pokoju z Egipcjanami. Z tego tekstu zapożyczyłem ostatnie zacytowane, lakoniczne zdanie.
Świat Dysku nie podąża drogą nauki. Po co udawać, że mógłby? Smoki zioną ogniem nie dlatego, że mają azbestowe płuca — zioną ogniem, ponieważ wszyscy wiedzą, że tak właśnie powinny się zachowywać.
Światem Dysku kieruje coś głębszego niż zwykła magia, coś potężniejszego od bezbarwnej nauki. To imperatyw narracyjny, siła opowieści.[Terry Pratchett, Ian Stewart i Jack Cohen, „Nauka Świata Dysku”; tłum. Piotr W. Cholewa]
Tak jak w licznych baśniach, legendach i utworach literackich, tak i w historiach ze Świata Dysku siła Narrativum przejawia się wielokrotnie. Jesteśmy do niej przyzwyczajeni, zwykle jej nie zauważamy. Pratchett zwraca nam na to uwagę, żartując, tak samo jak w książkach cyklu „Świat Dysku” żartuje z rozmaitych konwencji literatury fantasy:
— Kiedy są najbardziej potrzebne — oznajmił — szanse jedne na milion zawsze się sprawdzają. To powszechnie znany fakt.
— Sierżant ma rację, Nobby — poparł go bohatersko Marchewa. — Kiedy zostaje tylko jedna szansa, że coś się uda, to się, no… udaje. Inaczej nie byłoby… — Ściszył głos. — Przecież to rozsądne, bo gdyby ostatnia rozpaczliwa szansa zawiodła, to… W każdym razie bogowie by do tego nie dopuścili. Na pewno nie.
[…]
— No… A jeśli to nie jest szansa jedna na milion?
Nobby spojrzał na niego zdziwiony.
— Co pan ma na myśli?
— No wiecie, prawda, rzeczywiście ostatnia rozpaczliwa szansa jedna na milion zawsze się sprawdza, to fakt, jasna sprawa, ale… Zasada jest bardzo, jak jej tam, szczegółowa. Jest?
— Pan wie lepiej.
— A jeśli to szansa tylko jedna na tysiąc?
— Co?
— Czy kto słyszał, żeby szansa jedna na tysiąc się sprawdziła?
Marchewa podniósł głowę znad listu.
— Niech pan nie żartuje, sierżancie — powiedział. — Nikt jeszcze nie widział, żeby spełniła się szansa jedna na tysiąc.[Terry Pratchett, „Straż! Straż!”; tłum. Piotr W. Cholewa]
Kiedy król, wyratowany ze złej przygody, odprowadzony w pobliże swojego orszaku, po raz wtóry spytał, czego żądam, odpowiedziałem mu. Poprosiłem, by obiecał dać mi to, co w domu zostawił, o czym nie wie i czego się nie spodziewa. I król zaprzysiągł, że tak się stanie. A po powrocie do zamku zastał ciebie, Calanthe w połogu. Tak, królowo, czekałem te piętnaście lat, a odsetki od mojej nagrody rosły. Dziś, gdy patrzę na piękną Pavettę, widzę, że czekanie się opłaciło![Andrzej Sapkowski, „Kwestia ceny”]
Sapkowski nie ukrywa, że materiał do opowiadań o wiedźminie Geralcie czerpał z baśni i podań, przetwarzając je na własne potrzeby. W tym przypadku postać człowieka-jeża, Dunego, zwanego Jeżem z Erlenwaldu, zapożyczył z baśni opublikowanej przez braci Grimm w drugim zbiorze, z roku 1815. Zapożyczył łącznie z występującym tam narracyjnym prawem niespodzianki:
Zlazł Jeż-Janek z drzewa i odrzekł:
— Pokażę ci, o królu, drogę, jeżeli przyrzekniesz mi i zapiszesz to, co spotkasz na podwórzu zamkowym, gdy tylko wrócisz do siebie…
Namyślał się chwilę król, wreszcie zdecydował:
— Mogę to uczynić z łatwością […]
Wrócił król do domu szczęśliwie, a na spotkanie jego wyszła córka, uradowała się wielce z powrotu ojca i uściskała serdecznie.[Bracia Grimm, „Jasio-Jeżyk” (Hans mein Igel); tłum. anonimowy, wyd. Warszawa 1938]
Motyw podobnego prawa niespodzianki występuje w wielu ludowych opowieściach: bohater solennie przyrzeka, że jeśli zostanie uratowany z opresji, ofiaruje coś w zamian, jednak ta obietnica zostaje sformułowana w taki sposób, że sam nie wie, czym faktycznie przyjdzie mu zapłacić. Wówczas okazuje się, że niespodziewanie przychodzi mu ponieść ofiarę, której nie brał pod uwagę. Do utworów z tym samym motywem należy biblijna opowieść o Jeftem i jego córce:
A Jefta złożył Panu ślub tej treści: „Jeżeli wydasz Ammonitów w moje ręce, to wówczas, gdy cało powrócę z wyprawy na Ammonitów, do Pana należeć będzie i na całopalenie złożę mu to, co wyjdzie na moje spotkanie z drzwi mojego domu”. I wyruszył Jefta przeciwko Ammonitom, aby z nimi walczyć, a Pan wydał ich w jego ręce. […] A gdy Jefta przyszedł do Mispa i zbliżył się do domu swojego, oto córka jego wyszła na jego spotkanie z bębenkami i tańcami; była zaś ona jedynaczką, oprócz niej nie miał ani syna, ani córki.[Księga Sędziów 11, 30-34; tłum. wg: Biblia warszawska, 1975]
W typowej opowieści ludowej nikt, a przede wszystkim składający przyrzeczenie, nie spodziewa się, że obiecaną ofiarą będzie jego własne dziecko — po prostu Los tak chciał, albo też, z innego punktu widzenia: moc Narrativum rządzącego opowieściami. A tymczasem setki lat po spisaniu w Księdze Sędziów opowieści o ślubowaniu Jeftego namysł mędrców żydowskich poprowadził ich w zupełnie innym kierunku:
Jiftach był prostakiem jak pień sykomory, dlatego doprowadził do zguby własną córkę. Kiedy to się stało? Gdy walczył z Ammonitami i ślubował: „I niech się stanie, że to, co wyjdzie mi naprzeciw z bramy mojego domu, złożę na ofiarę całopalną”. W tej chwili rozgniewał się nań Święty Błogosławiony i rzekł: „A gdyby z obejścia jego wyszedł pies, świnia albo wielbłąd, to czyżby złożył mi go w ofierze?” I sprawił, że wyszła mu naprzeciw córka.[Midrasz Tanchuma Hadakosz Bechukotaj, 6 [w:] „Z mądrości Talmudu”; tłum. Szymon Datner i Anna Kamieńska]
[Olim]
Rusticus urbanum murem mus paupere fertur
accepisse cavo, veterem vetus hospes amicum,
asper et attentus quaesitis, ut tamen artum
solveret hospitiis animum. Quid multa? Neque ille
sepositi ciceris nec longae invidit avenae,
aridum et ore ferens acinum semesaque lardi
frusta dedit, cupiens varia fastidia cena
vincere tangentis male singula dente superbo,
cum pater ipse domus palea porrectus in horna
esset ador loliumque, dapis meliora relinquens.
[Horacy, Satyry, II 6, w. 80-89]
Podobno mysz polna
ongi mysz miejską, po starej, dawną kumoszkę, przyjaźni,
w biednej tak dziurze przyjęła, choć nieużyta i baczna
na swą chudobę, iż jednak serca ciasnotę zwolniła
swą gościnnością. W dwóch słowach, ani ciecierki schowanej,
ni wąsatego szczędziła owsa, a w pyszczku przynosząc
suche jagody i szczątki dała obżartej słoniny,
rozmaitością by potraw niesmak zwyciężyć kumoszki,
która się ząbkiem wzgardliwym ledwo dotknęła przysmaków;
sama tymczasem gosposia, leżąc na słomie latosiej,
żarła pszenicę i kąkol, lepsze mijając potrawy.[tłum. Marceli Motty, 1853]
Raz mysz wiejska mysz miejską, jak opowieść głosi,
Do biednej norki w goście na obiadek prosi.
Zawsze była oszczędna, a teraz przy stole
Okaże dobre serce. Znosi groch, fasolę,
Długie kłosy jęczmienia, suche winogrono,
A nawet i słoninkę nieco nadgryzioną.
Ściąga różne przysmaki, ale tamta prawie
Z obrzydzeniem się krzywi przy każdej potrawie,
Choć gospodyni, dając jej te smakołyki,
W plewach chrupała kąkol i ziarenka wyki.[tłum. Jan Sękowski, 1959]
Razu pewnego wiejska miejską mysz do norki
zaprosiła, jak stary przyjaciel starego
przyjaciela. Oszczędna i szorstka, wbrew sobie,
przez wzgląd na gościa znosi, czym chata bogata:
groch, owies długowąsy, w pyszczku winogrona
suche, kąski słoniny napoczęte, żeby
jadłospis potrawami wzbogacić. Tymczasem
gość krzywi się, przez grzeczność to i owo bierze
na ząbek, a mysz wiejska w tegorocznych plewach
chrupie orkisz i kąkol, oszczędna w co lepszym.[tłum. Stefan Gołębiowski, 1986]
Dramaty Szekspira pisane są w większości typowym dla klasycznej poezji angielskiej nierymowanym wierszem zwanym blank verse. Nazywa się go także, według greckiej tradycji nazewniczej, pentametrem jambicznym, gdyż każdy wers składa się z pięciu stóp wierszowych będących jambami, czyli sekwencjami dwu sylab, kolejno: krótkiej i długiej, w angielskim i polskim: nieakcentowanej i akcentowanej. Wersy liczą w nim więc po 10 sylab, z których każda parzysta jest akcentowana, co nadaje mu łatwo rozpoznawalny rytm, najczęściej ze średniówką po drugiej lub trzeciej stopie:
◡ — ◡ — ‖ ◡ — ◡ — ◡ —
lub
◡ — ◡ — ◡ — ‖ ◡ — ◡ —
But soft! What light through yonder window breaks?
It is the east, and Juliet is the sun.
Arise, fair sun, and kill the envious moon,
Who is already sick and pale with grief,
That thou, her maid, art far more fair than she.[Szekspir, „Romeo i Julia”, akt II, scena 2]
W polskich przekładach przyjętym odpowiednikiem blank verse jest elastyczniejszy i bardziej odpowiadający naszemu językowi jedenastozgłoskowiec:
Lecz cicho! Cóż to za jasność w tym oknie?
To świt się budzi, a Julia jest słońcem! —
Wstań, piękne słońce, zniszcz księżyc zawistny,
Który już osłabł i pobladł z boleści,
Że służka nad nim góruje pięknością.[„Romeo i Julia”; tłum. Maciej Słomczyński]
W praktyce poezji angielskiej pomiędzy regularne wersy wplatano niekiedy dla urozmaicenia wersy z dodatkową, nieakcentowaną sylabą na końcu:
Her tongue will not obey her heart, nor can
Her heart inform her tongue — the swan's down feather,
That stands upon the swell at full of tide,
And neither way inclines.[Szekspir, „Antoniusz i Kleopatra”, akt III, scena 2]
Jej język nie chce sercu być posłuszny,
A przed językiem serce się nie zdradzi —
Tak na przypływu fali nieruchomo
Łabędzie pióro stoi, nieschylone
Ku żadnej stronie.[Szekspir, „Antoniusz i Kleopatra”; tłum. Władysław Tarnawski]
Najstarsze, średniowieczne wiersze polskie były rymowane, a rodzaj używanych w nich rymów współcześnie byłby powodem do wstydu:
Rozdał swe rucho żebrakom,
Śrzebro, złoto popom, żakom.
Więc sam pod kościołem siedział,
A o jego księstwie nikt nie wiedział.
[„Legenda o św. Aleksym”]
Banalne połączenia rymowe, wykorzystujące identyczność końcówek gramatycznych, zwane dzisiaj rymami częstochowskimi. Wykorzystywane setki lat po średniowieczu w pobożnych pieśniach żebraków na Jasnej Górze w Częstochowie i w innych miejscach pielgrzymkowych.
Również w twórczości mistrza naszej poezji renesansowej nietrudno znaleźć tego rodzaju rymy, i to w najbardziej znanych utworach, chociaż podczas ich omawiania w szkole zwykle nie zwraca się uwagi na tę cechę:
Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim,
Moja droga Orszulo, tym zniknienim swoim.
Pełno nas, a jakoby nikogo nie było:
Jedną maluczką duszą tak wiele ubyło.
Tyś za wszytki mówiła, za wszytki śpiewała,
Wszytkiś w domu kąciki zawżdy pobiegała.
Nie dopuściłaś nigdy matce sie frasować
Ani ojcu myśleniem zbytnim głowy psować,
To tego, to owego wdzięcznie obłapiając
I onym swym uciesznym śmiechem zabawiając.
Teraz wszytko umilkło, szczere pustki w domu,
Nie masz zabawki, nie masz rośmiać sie nikomu.
Z każdego kąta żałość człowieka ujmuje,
A serce swej pociechy darmo upatruje.[Jan Kochanowski, „Tren VIII”]
Banalne połączenia rymowe, wykorzystujące
A jednak, z drugiej strony… pierwszym, który w poezji polskiej zastosował biały wiersz, nierymowany, był właśnie Jan Kochanowski. W pierwszej polskiej tragedii nowożytnej wzorował się na tradycji dramatu antycznego nie tylko w kompozycji, mającej postać epizodów przedzielanych partiami chóru, ale także użyciem wiersza rytmicznego bez rymów:
Teraz już posły ich u siebie mamy,
Którzy się tego u nas domagają,
Aby Helena była im wydana,
Którą w tych czasiech przeszłych Aleksander,
Będąc w Grecyjej, gość nieprawie wierny,
Uniósł od męża i przez bystre morze
Do trojańskiego miasta przyprowadził.[Jan Kochanowski, „Odprawa posłów greckich”]
Jak wyrafinowanym środkiem wyrazu może być biały wiersz, pokazuje poemat napisany przez Tolkiena we współczesnej angielszczyźnie w formie dawnego, staroangielskiego wiersza aliteracyjnego. Dostępny po polsku dzięki bardzo udanemu przekładowi Katarzyny Staniewskiej i Agnieszki Sylwanowicz:
The tides of chance had turned backward,
their flood was passed flowing swiftly.
Death was before him, and his day setting
beyond the tides of time to return never
among waking men, while the world lasted.
Nurty się czasu cofnęły w swym biegu
i szybkie losu przelały się wody.
Śmierć była przed nim — a dzień ów nie miał nigdy
już nie powrócić w rwącej rzece czasu
pomiędzy mężów, póki świat istnieje.
J.R.R. Tolkien, „Upadek króla Artura”, III 224-228; przełożyły: Katarzyna Staniewska „Elring”, Agnieszka Sylwanowicz „Evermind”.
Znaczną część problemów z wierszami rymowanymi ukazują rymowane przekłady długich utworów, szczególnie wierszy białych, takich jak heksametr Homera:
Μῆνιν ἄειδε, θεὰ, Πηληϊάδεω Ἀχιλῆος
οὐλομένην, ἣ μυρί’ Ἀχαιοῖς ἄλγε’ ἔθηκε,
πολλὰς δ’ ἰφθίμους ψυχὰς Ἄϊδι προῒαψεν
ἡρώων, αὐτοὺς δὲ ἑλώρια τεῦχε κύνεσσιν
οἰωνοῖσί τε πᾶσι· Διὸς δ’ ἐτελείετο βουλή·[Homer, „Iliada”, w. 1–5]
Menin aeide, thea, Peleiadeo Achileos
oulomenen, he muri’ Achaios alge’ etheke,
pollas d’iphthimous psuchas Aidi proiapsen
heroon, autous de heloria teuche kunessin
oionoisi te pasi, Dios d’ eteleieto boule
W znanym polskim przekładzie te pięć pierwszych wersów„Iliady” brzmi tak:
Gniew Achilla, bogini, głoś, obfity w szkody,
Który ściągnął klęsk tyle na greckie narody,
Mnóstwo dusz mężnych wcześnie wtrącił do Erebu,
A na pastwę dał sępom i psom bez pogrzebu
Walające się trupy rycerskie wśród pola:
Tak Zeusa wielkiego spełniała się wola[Homer, „Iliada”, tłum. Franciszek Ksawery Dmochowski, wyd. 1930]
Rzuca się w oczy, że numeracja wersów oryginału i przekładu rozbiega się na samym początku utworu: wersja polska jest o jeden wers dłuższa. Tłumacz zrobił to celowo, gdyż starał się objąć całostkę wypowiedzi kompletem rymów: aa-bb-cc, domkniętej myśli nie pozostawiać z niedomkniętym rymem.
Po drugie, porównanie z oryginałem, nawet bez znajomości greki, pokazuje, że tłumacz uzyskał rymowany przekład kosztem wierności. Już w pierwszym wersie zostało pominięte określenie Achillesa: Peleida, czyli syn Peleusa. W drugim wersie dla uzyskania rymu Dmochowski użył „greckie narody” zamiast oryginalnego „Achajowie”, co nie tylko nie jest wierne, ale wręcz daje czytelnikowi odmienny obraz świata w poezji Homera. W „Iliadzie” ani „Odysei” bowiem nie występuje przymiotnik „grecki”, zaś „helleński” ma inne znaczenie, nie ma też podziału na narody(?) greckie, ale na krainy, szczepy, miasta. Zbiorczym określeniem wojowników walczących przeciw Troi jest u Homera słowo Achajowie, niekiedy Argiwowie lub Danajowie. Hellada to u niego kraina w Achai Ftiotis, Ftiotydzie („Iliada” II 683). W oryginale występuje „Hades”, u Dmochowskiego „Ereb”, co jest jednym z określeń krainy zmarłych, ale rzadszym u Homera i mającym jednoznaczne konotacje, gdyż oznacza mrok, ciemność.
Mamy także dodane wyłącznie dla uzyskania rymu „bez pogrzebu” oraz „wśród pola”, oba zresztą zbędne wobec kontekstu.
Nawiasem mówiąc, w wersji pierwotnej tego tłumaczenia było jeszcze gorzej:
Achilla śpiewaj, Muzo, gniew zgubny, co szkody
Nieprzeliczone ściągnął na greckie narody;
[…]
Walające się trupy rycerskie wśród pola.
Tak wielkiego Jowisza spełniała się wola[tłum. Franciszek Ksawery Dmochowski, wyd. 1800]
Nie tylko rzymski Jowisz zamiast greckiego Zeusa, podstawienie typowe dla dawnych czasów, ale też bardzo istotna zmiana kolejności wyrazów w pierwszym wersie, który w oryginale zaczyna się od słowa „GNIEW”. Bo też „Iliada”, wbrew nieco mylącemu tytułowi, nie jest opowieścią o wojnie trojańskiej i upadku Troi, ale o gniewie Achillesa i wypadkach spowodowanych tym gniewem. Obejmuje zaledwie kilkadziesiąt dni z dziesięcioletniej wojny i kończy się przed zdarzeniami, które znamy skądinąd, przed śmiercią samego Achillesa, sporem o zbroję po nim, przed sporządzeniem drewnianego konia i tak dalej.
Oprócz występujących w tłumaczeniu braków, zmian i dodatków, rymowany przekład Dmochowskiego ma jeszcze jedną wadę, dość typową dla rymowanych dłuższych utworów. Rym nie jest środkiem neutralnym względem treści, akcentuje słowo występujące na końcu wersu. W tym tłumaczeniu rym wyróżnia słowa: „szkody”, „narody”, „Erebu”, „pogrzebu”, „pola”, „wola” — z których część jest mało istotna, nie powinny być wyróżniane.
A tak wygląda przekład rytmiczny tego samego fragmentu bez użycia rymów:
Gniew, Bogini, opiewaj Achilla, syna Peleusa,
zgubę niosący i klęski nieprzeliczone Achajom,
co do Hadesu tak wiele dusz bohaterów potężnych
strącił, a ciała ich wydał na pastwę sępom drapieżnym
oraz psom głodnym. Tak Dzeusa dokonywała się wola.[Homer, „Iliada”, tłum. Kazimiera Jeżewska]
Prawda, że lepiej?