Po licznych, kosztownych wojnach i kryzysie finansowym skarb królestwa Francji był w opłakanym stanie. Książę Filip II Orleański, który sprawował władzę w imieniu małoletniego Ludwika XV, szukając oszczędności, zmuszony był sprzedać połowę koni ze stadniny królewskiej. Wolter w charakterystycznym dla siebie stylu stwierdził wówczas, że lepiej byłoby pozbyć się połowy osłów zapełniających dwór.
Ostry język i uszczypliwości pod adresem władzy niejednokrotnie przysporzyły Wolterowi kłopotów, łącznie z rocznym pobytem w Bastylii, dokąd trafił bez wyroku za domniemane autorstwo pamfletów przeciw regentowi. Nie miał powodów, żeby lubić rządzących.
Po załamaniu kursu akcji Kompanii Missisipi i upadku powiązanego z nią pierwszego banku emitującego banknoty Francuzi niezbyt ufali papierom wartościowym, które, jak ich zapewniano, miały być bezproblemowo wymienialne na złoto, prawdziwy pieniądz. Spadek zaufania do finansów państwa sprawiał, że spadła wartość rynkowa rządowych obligacji (bezterminowych). Przy ogromnym zadłużeniu państwa i słabej sytuacji gospodarczej spłata odsetek od obligacji stawała się uciążliwa, więc w roku 1727 rząd zmniejszył ich oprocentowanie. Niżej oprocentowane, stawały się mniej atrakcyjne, w efekcie skarbowi państwa trudniej było pozyskiwać pieniądze przez sprzedaż nowych obligacji.
W tej sytuacji pojawił się mąż opatrznościowy, minister finansów Michel Robert Le Peletier des Forts, ze swoim doskonałym pomysłem. Posiadaczom obligacji miało przysługiwać prawo kupna losu na specjalną, atrakcyjną loterię państwową. Tylko dla posiadaczy obligacji.
Zasady były bardzo nietypowe, więc Wolter, który miał nieco obligacji, na proszonym obiedzie wydanym przez fizyka i chemika Charles’a du Fay, zagadnął o loterię obecnego tam młodego matematyka, Charles’a Marie de La Condamine’a.
Każdy posiadacz obligacji mógł kupić los o wartości 1/1000 nominału swojej obligacji. To znaczy, obligacja o wartości 1000 liwrów dawała prawo do wykupienia losu za 1 liwra, obligacja o wartości 10 000 liwrów dawała prawo do wykupienia losu za 10 liwrów i tak dalej. Nie bez powodu ceny losów były różne, proporcjonalne do nominału obligacji. Jeśli dany los znalazł się wśród wylosowanych jako wygrywające, jego właściciel otrzymywał jako wygraną 85% wartości swojej obligacji. Gotówką. Loteria miała się odbywać co miesiąc, każdego ósmego dnia miesiąca. Na pulę w danym miesiącu składały się wpływy ze sprzedaży losów oraz pół miliona liwrów, które co miesiąc dorzucał rząd. W pierwszej kolejności określano wielkość puli, czyli sumaryczną kwotę wygranych, następnie losowano wygrywające losy, jeden po drugim, aż do momentu wyczerpania puli. Gdyby na ostatni z losów przypadła kwota przekraczająca środki pozostałe w puli, brakującą resztę wypłacono by z puli następnego miesiąca.
Los kupiony za 100 liwrów miał taką samą szansę na wylosowanie, jak los kupiony za 1 liwra…
✻
Wolter z La Condaminem opracowali plan. Wystarczyło kupić mnóstwo najtańszych losów, do czego potrzebne było posiadanie najtańszych obligacji, najlepiej kupionych znacznie poniżej nominału od dotychczasowych posiadaczy. Dzięki kontaktom towarzyskim Wolterowi udało się pozyskać wspólników. Pozostawał drobny kłopot: rząd wyznaczył sześciu notariuszy, którzy mieli prowadzić rejestry sprzedanych losów, ich nabywców i wartości ich obligacji. Pakiety losów wystawianych dla jednej osoby z pewnością zwróciłyby uwagę notariusza, który mógłby zawiadomić władze o podejrzanym procederze, zanim uda się cokolwiek wygrać. Dla pewności Wolter wszedł w porozumienie z jednym z notariuszy (nie znamy szczegółów). Można było przystąpić do realizacji planu.
Zapisy wyników losowań loterii zachowały się do dziś. Pierwsze losowanie, 8 stycznia 1729 roku, nie wyróżniało się niczym szczególnym. Rozkład różnych nominałów wśród wygrywających losów był zgodny z oczekiwaniami twórców loterii. W lutym wśród zwycięskich losów było wyraźnie więcej tych najtańszych, jednoliwrowych, odpowiadających obligacjom za 1000 liwrów. Właścicielem trzynastu z nich był La Condamine. W połowie roku już w każdym losowaniu na liście powtarzały się te same nazwiska, pseudonimy lub dewizy wygrywających. (Tradycyjnie właściciele opatrywali swoje losy na loterie rozmaitymi napisami i sentencjami na szczęście. Nasi wspólnicy dobrze się bawili, wypisując na nich hasła w rodzaju: „Niech żyje p. Desforts” albo „Oto szczęśliwy pomysł M[onsieur] L[a] C[ondamine]”). W październiku prawie cała pula została podzielona pomiędzy trzynastu zwycięzców, znanych już z poprzednich losowań.
Wreszcie władze zorientowały się, co się dzieje. Odkryto przedsiębiorczą spółkę i postawiono przed sądem za nielegalne działania. Próbowano zmodyfikować zasady loterii — po upływie roku od jej rozpoczęcia. Ostatecznie w czerwcu 1730 roku loterię zakończono. Rada królewska orzekła, że oskarżeni nie złamali prawa i wygrali pieniądze legalnie.
Udział w wygranych samego Woltera wyniósł około pół miliona liwrów.