niedziela, 5 listopada 2023

Latarnia morska na wyspie Faros

Latarnia morska na wyspie Faros, jeden z siedmiu cudów świata starożytnego.

Przez siedemnaście stuleci stała na przybrzeżnej wysepce u wejścia do portu Aleksandrii egipskiej, największego portu Morza Śródziemnego. Mierzyła ponad 100 metrów wysokości i przez setki lat była najwyższą budowlą świata po piramidach. Jej najniższa kondygnacja miała przekrój kwadratowy, środkowa część była ośmiokątna, a najwyższa okrągła. Światło latarni było widoczne dla żeglarzy z odległości kilkudziesięciu kilometrów. Wieżę zwieńczał nadnaturalnej wielkości posąg Posejdona, greckiego boga mórz i oceanów.

Jej historia zaczęła się w III wieku p.n.e. Na polecenie króla Ptolemeusza I wysepkę połączono kilometrowej długości groblą z lądem stałym — dzięki czemu po bokach powstały dwa duże baseny portowe — a następnie rozpoczęto na Faros budowę latarni morskiej z białego wapienia. Dzieło ukończono za rządów Ptolemeusza II, który oczekiwał, że na wieży będzie widniało tylko jego imię, imię władcy, jak zwykle praktykowano. Jak opowiada Lukian, architekt wyrył wówczas na kamieniu własną inskrypcję, po czym pokrył ją tynkiem, na którym umieścił zwyczajową inskrypcję królewską, licząc na to, że tynk w końcu odpadnie. Co rzeczywiście się stało. Odsłonięty napis głosił:

Sostratos syn Deksifanesa z Knidos
polecając wszystkich żeglarzy
opiece bogów

Po kolejnych trzęsieniach ziemi tę pożyteczną budowlę przebudowywano i odnawiano. Wreszcie wielkie trzęsienia w latach 1303 i 1323 całkowicie zniszczyły latarnię na Faros. Półtora wieku później sułtan Kajtbaj zbudował na jej fundamentach fortecę, istniejącą do dziś.

sobota, 4 listopada 2023

Blériot XI

Blériot XI, pierwszy samolot, który przeleciał nad kanałem La Manche.

W październiku 1908 roku londyńska gazeta „Daily Mail” ogłosiła nagrodę w wysokości 500 funtów dla osoby, która do końca roku jako pierwsza przeleci nad kanałem La Manche maszyną cięższą od powietrza. Z braku poważnych prób ofertę przedłużono na następny rok, podwajając kwotę nagrody. Wydawca był przekonany, że rywalizację wygra Wilbur Wright, pionier amerykańskiego lotnictwa (jego brat leczył się po wypadku), jednak ten uznał, że niebezpieczeństwa lotu nad wodami kanału są zbyt wielkie w porównaniu z kwotą nagrody. Wyzwanie podjęło łącznie czterech ludzi. Anglik Arthur Seymour wysłał zgłoszenie do gazety, ale nie podjął żadnych działań. Charles de Lambert, rosyjski arystokrata francuskiego pochodzenia, rozbił swój dwupłatowiec podczas próbnego lotu i wycofał się z wyścigu.

Hubert Latham, jeden z pionierów lotnictwa, na początku lipca założył bazę w pobliżu portu Calais i czekał na odpowiednią pogodę. 19 lipca wystartował swoim jednopłatowcem, jednak po 10 km lotu silnik maszyny zgasł. Pilot został wyłowiony z morza przez eskortujący okręt. Tymczasem zjawił się rywal.

Louis Blériot od kilku lat budował i testował maszyny latające. Wydał na nie cały swój majątek i posag żony. Był na skraju bankructwa. 21 lipca założył ze swoim zespołem bazę pod Calais, 3 km od bazy Lathama, tak że mogli obserwować swoje obozy przez lornetkę. Obie strony czekały na odpowiednie warunki. Wiał silny wiatr, który nie ustawał przez kolejne dni. W sobotni wieczór 24 lipca wiatr zaczął słabnąć. Blériot, kładąc się spać, polecił czuwającemu przez noc szefowi swojej ekipy, by obudził go o 3:30, jeśli pogoda będzie się nadal poprawiać. Regulamin zawodów wymagał lotu pomiędzy wschodem a zachodem słońca.

Przed świtem powietrze było już spokojne, a niebo czyste. O 4.36 radiotelegrafista firmy Marconiego wysłał ze stacji pod Calais wiadomość: „Blériot wystartował”. Start odbył się dokładnie o świcie. Kwadrans później samolot przestał być widoczny z francuskiego brzegu. Przez pewien czas eskortował go francuski okręt wysłany przez rząd, ale maszyna latająca była szybsza. Blériot leciał nisko, 50-150 metrów nad wodą. Kierował się w stronę klifów Dover, gdzie uprzednio wybrano na lądowisko dużą płaską łąkę za urwiskami. Przez dziesięć długich minut nie widział lądu za sobą ani przed sobą. Samolot nie był wyposażony w żadne przyrządy nawigacyjne, pilot nie miał ze sobą kompasu, ani nawet zegarka.

Cienka linia brzegowa Anglii, którą ujrzał po lewej, odcinała się ciemną barwą od morza, nigdzie nie było widać białych, wapiennych klifów Dover. Samolot zboczył z kursu. Wkrótce wiatr zaczął się wzmagać i rzucać maszyną. Skręcając wzdłuż wybrzeża, Blériot leciał w stronę Dover. Wreszcie dotarł do klifów i zaczął szukać lądowiska, kiedy na środku łąki zobaczył mężczyznę energicznie machającego trójkolorową flagą Francji. Czekał na niego reporter francuskiej gazety. Około 5:20 Blériot XI wylądował w Anglii, o 5:52 radiotelegraficzna wiadomość o sukcesie lotu dotarła do Calais.

Latham nadal przebywał we Francji. Nikt go nie zbudził, dopóki dźwięk silnika samolotu Blériota nie poderwał jego obozu na nogi. Gorączkowo próbowano nadrobić czas, ale zanim maszyna była gotowa do lotu, zerwał się silny wiatr z deszczem. Było za późno. Kiedy nadeszła wiadomość o bezpiecznym lądowaniu konkurenta, Latham wysłał krótki telegram: „Serdeczne gratulacje. Mam nadzieję wkrótce dołączyć do pana”. W sportowym geście Blériot zaoferował, że podzieli się z nim tysiącem funtów nagrody, jeśli Latham przeleci nad kanałem tego samego dnia. Pogoda uniemożliwiła powtórzenie wyczynu. Latham podjął drugą próbę przekroczenia kanału La Manche dwa dni później. Tym razem brakowało mu półtora kilometra, żeby dotrzeć do brzegów Anglii, kiedy silnik zawiódł. Po utracie dwóch maszyn na trzecią próbę nie zgodzili się dyrektorzy przedsiębiorstwa, które finansowało i budowało jego samoloty.

wtorek, 31 października 2023

The Smallest Church in Sussex

Kościół w Lullington w roku 2011, fot. Hassocks5489
Kościół w Lullington w roku 2011,
fot. Hassocks5489

𝗧𝗵𝗲 𝗦𝗺𝗮𝗹𝗹𝗲𝘀𝘁 𝗖𝗵𝘂𝗿𝗰𝗵 𝗶𝗻 𝗦𝘂𝘀𝘀𝗲𝘅

I would often go there
To the tiny church there
The smallest church in Sussex
Though it once was larger

How the rill may rest there
Down through the mist there
Toward the Seven Sisters
Toward those white cliffs there

I would often stay there
In the tiny yard there
I have been so glad here
Looking forward to the past here

But now you are alone
None of this matters at all

Kościółek, najmniejszy kościół w hrabstwie Sussex, o którym mowa, znajduje się w małej wiosce Lullington. Ma powierzchnię 25 m² i może pomieścić tylko kilkanaście osób. Stoi na wzgórzu nad doliną rzeki Cuckmere, z pięknym widokiem na białe klify Siedmiu Sióstr (𝘚𝘦𝘷𝘦𝘯 𝘚𝘪𝘴𝘵𝘦𝘳𝘴) u ujścia, część kredowego pasma South Downs. Do niedawna kościół był otoczony wiązami, ponad które wystawała jego pokryta jasnym gontem wieżyczka, drzewa zostały jednak zniszczone przez chorobę.

W drugiej połowie XX wieku parafia liczyła tylko 35 osób i została połączona z sąsiednią. Cmentarz przykościelny (𝘤𝘩𝘶𝘳𝘤𝘩𝘺𝘢𝘳𝘥) jest zamknięty na pochówki, ale od czasu do czasu w kościele odbywają się śluby i chrzty, a w cieplejszych miesiącach nastrojowe wieczorne nabożeństwa przy świecach (na wzgórzu nie ma prądu).

(„Chciałbym zadedykować tę piosenkę mojemu partnerowi, Kimowi Kitsuragi”)

środa, 25 października 2023

Krzywa wieża w Pizie i eksperyment Galileusza

Krzywa wieża w Pizie, jedna z najbardziej rozpoznawalnych budowli świata.

Została wzniesiona jako wolnostojąca dzwonnica pobliskiej katedry. Rozpoczęta w roku 1174 budowa wieży była dwukrotnie przerywana, ukończono ją ostatecznie po dwustu latach. W trakcie prac okazało się, że z powodu słabego, niestabilnego podłoża i wielkiej masy budowli konstrukcja się przechyliła. Mierząca ok. 55 metrów wysokości wieża do początku XX wieku odchyliła się od pionu o 5°, co daje ponad 4 metry wychylenia najwyższego piętra w stosunku do najniższego.

Z krzywą wieżą w Pizie wiąże się opowieść o eksperymencie podobno wykonanym przez Galileusza. Korzystając z wychylenia wieży, miał on z jej szczytu zrzucić dwie kule, jedną kilkukrotnie cięższą od drugiej, i okazało się, że dosięgnęły ziemi w tym samym momencie. Dowodziło to fałszywości utrzymującego się przez setki lat poglądu Arystotelesa, który twierdził, że przedmioty spadają ze stałą prędkością, zależną od ich wagi: im cięższe ciało, tym większa jego prędkość spadania. Opowieść ta pojawiła się długo po śmierci Galileusza, w biografii napisanej przez jego ucznia. W rzeczywistości zapewne Galileusz ograniczył się do sprytnego eksperymentu myślowego, który opisał w swoim traktacie „O ruchu”:

Załóżmy, że duży, ciężki kamień spada z prędkością ośmiu jednostek, zaś mniejszy, lżejszy z prędkością czterech jednostek. Jeśli zostaną ze sobą połączone (np. związane sznurkiem), to z jednej strony powinny spadać razem z prędkością mniejszą niż osiem, gdyż duży kamień będzie spowalniany przez mniejszy kamień. Z drugiej strony dwa kamienie, gdy są ze sobą połączone, tworzą kamień większy niż ten, który wcześniej poruszał się z prędkością ośmiu. Co oznaczałoby, że cięższe ciało spada z mniejszą prędkością niż lżejsze, co jest sprzeczne z przypuszczeniami na temat prędkości spadania.

czwartek, 19 października 2023

Mark I, pierwszy czołg

Mark I, pierwszy czołg, po raz pierwszy użyty w walce w 1916 roku w bitwie nad Sommą.

Jesienią 1914 roku do Brytyjskiego Ministerstwa Wojny trafił pomysł budowy uzbrojonych gąsienicowych pojazdów pancernych, najprościej na bazie ciągników rolniczych. Traktorów nie brakowało, ale podczas prób przerobione maszyny grzęzły w błocie. Kiedy o pomyśle dowiedział się Winston Churchill, wówczas Pierwszy Lord Admiralicji, w ramach Królewskiej Marynarki Wojennej utworzył… Komitet Okrętów Lądowych, który miał finansować opracowywanie nowego rodzaju pojazdów i przeprowadzać ich testy. Po roku pierwszy czołg spełniający postawione warunki był gotowy. Od razu zamówiono w fabryce 100 sztuk. Teraz, dla utrzymania w tajemnicy nowej broni do czasu jej użycia, komitet poszukiwał nazwy kodowej dla pojazdów, gdyż określenie „okręt lądowy” od razu zdradzałoby wrogiemu wywiadowi przeznaczenie. Robotnikom pracującym przy produkowaniu dziwnych pudeł na gąsienicach powiedziano, że wykonują „mobilne zbiorniki na wodę”, przeznaczone na front w Mezopotamii i Rosji. Na bokach pojazdów wysyłanych z fabryki do ośrodka szkoleniowego malowano nawet po rosyjsku, cyrylicą: „Z troską dla Petersburga”. Początkowo rozważano nazwę kodową „water container” (pojemnik na wodę), którą zaraz odrzucono, bo Komitet stałby się znany jako Komitet WC. Ostatecznie przyjęto nazwę „tank”, co po angielsku oznacza zbiornik.

Mark I został zaprojektowany specjalnie do sprawnego pokonywania umocnień i okopów na polach bitew frontu zachodniego. Według założeń miał pokonywać okopy o szerokości do 2,4 m, stąd jego rozmiary i charakterystyczny wygląd: ogromny romboidalny kadłub, wzdłuż którego biegną gąsienice. Stąd także brak uzbrojonej wieży, której dodanie powodowałoby, że pojazd byłby zbyt wysoki i niestabilny. Zamiast tego główne uzbrojenie umieszczono w wybrzuszeniach na bokach czołgu. Mierzył niemal 8 metrów długości, 4 metry szerokości i 2,5 metra wysokości.

niedziela, 8 października 2023

Locomotion nr 1

Locomotion nr 1, pierwsza lokomotywa, która obsługiwała publiczną linię kolejową.

Na początku XIX wieku kopalnie w zagłębiu Darligton borykały się z kosztami transportu węgla do odległego o 14 km portowego miasta Stockton-on-Tees. W celu rozwiązania problemu zawiązano towarzystwo budowy drogi szynowej. Według pierwotnego pomysłu wozy z węglem miały być ciągnięte po szynach przez konie, na wzór konnych dróg żelaznych, które od kilkunastu lat służyły w kilku miejscach w Anglii do transportu towarów i pasażerów. Po spotkaniu z Georgem Stephensonem, maszynomistrzem kopalń węgla, który od kilku lat budował parowozy, zmieniono plany i ustanowiono go głównym inżynierem przedsięwzięcia. We wrześniu 1825 roku Stephenson skończył budowę pierwszego parowozu dla nowej kolei.

Ogłoszono, że uroczyste otwarcie linii kolejowej Stockton-Darlington nastąpi 27 września. Poprzedzana przez jeźdźca z chorągiewkami ostrzegawczymi, kierowana przez samego Stephensona, lokomotywa ciągnęła 34 wagony, w tym 12 wagonów z węglem i mąką oraz wagon pasażerski, którym podróżowały najważniejsze zaproszone osobistości. Pozostali pasażerowie zasiedli w pustych wagonach towarowych, otwartych drewnianych wózkach na czterech kołach. Na otwarcie sprzedano ponad 300 biletów, ale tłumy widzów, którzy obsiedli wagony, z biletami czy bez, były tak wielkie, że pociągiem podróżowało dwa razy więcej osób.

„Locomotion” służyła na kolei do roku 1850, następnie pracowała jako stacjonarna maszyna parowa. W 1856 roku wykupiono ją i odrestaurowano, ratując przed zezłomowaniem.

Konstrukcja „Locomotion” ma dwie interesujące cechy. Cylindry parowe z tłokami są zamontowane pionowo na korpusie maszyny i połączone z systemem pionowych siłowników przenoszących ruch na każde z czterech kół. Było to rozwiązanie typowe w ówczesnych czasach, ale powoduje ono nierówny ruch wahadłowy mechanizmu podczas jazdy, i w późniejszych parowozach je zmieniono. Drugą ciekawą cechą są… koła obrzeżem, utrzymujące pojazd w linii toru. „Locomotion” była pierwszą lokomotywą, w której zastosowano to rozwiązanie, później powszechnie przyjęte.

niedziela, 1 października 2023

Pięciopiętrowa Pagoda

Pięciopiętrowa Pagoda (Gojū-no-Tō) buddyjskiej świątyni Hōryū-ji na wyspie Honsiu. Jeden z najstarszych drewnianych budynków na świecie. Wzniesiony w VII wieku kompleks świątynny Hōryū-ji, z wieloma przechowywanymi w nim dziełami kultury, stanowi narodowy skarb Japonii.

Kiedy cesarz Yōmei, pierwszy z wyznających buddyzm, ciężko zachorował, w nadziei uzdrowienia ślubował zbudowanie świątyni i ufundowanie posągu Buddy. Przysięgi nigdy nie spełnił, zmarł wkrótce potem. Po krótkim okresie walk cesarzową została jego siostra Suiko, pierwsza kobieta, która zasiadła na tronie Japonii. Na swojego regenta wybrała księcia Shōtoku, syna zmarłego cesarza. Suiko niedługo przed objęciem tronu została buddyjską mniszką. Shōtoku stał się znany jako patron buddyzmu, budowniczy wielu świątyń i autor komentarzy do pism buddyjskich, uznawanych za najstarsze teksty w języku japońskim. Na polecenie cesarzowej i księcia w roku 607 wzniesiono zespół budynków świątyni Hōryū-ji z posągiem Buddy Uzdrowiciela.

Drewnianą, pięciokondygnacyjną pagodę świątyni zbudowano, aby przechować święte relikwie Buddy Siakjamuniego, historycznego Buddy, pogrzebane w relikwiarzu pod jej podstawą.

Charakterystyczną cechą tej mierzącej ponad 30 metrów wysokości budowli są przymocowane do szczytu ostatniego dachu… cztery kosy. Miały one zapobiegać lądowaniu na dachu budynku niebiańskich potworów, za jakie uważano błyskawice. Niestety, jak przekazuje kronika, w roku 670 zabudowania świątyni spłonęły w wielkim pożarze od uderzenia pioruna. Odbudowano je 40 lat później. Relację o doszczętnym spłonięciu wszystkich budynków kwestionowano już pod koniec XIX wieku, a badania z początków XXI wieku wskazały, że drzewo japońskiego cyprysu, z którego wykonano centralny filar pagody, przechodzący przez wszystkie pięć kondygnacji, ścięto w roku 594. Sama pagoda doznała uderzenia pioruna w epoce Kamakura (XII-XIV wiek), ale wyszła bez szwanku. Na wszelki wypadek na każdej kondygnacji dodatkowo zawieszono talizmany. Obecnie pagoda jest chroniona przez piorunochrony.

wtorek, 26 września 2023

Benz Patent-Motorwagen Nummer 1, pierwszy samochód

Benz Patent-Motorwagen Nummer 1, pierwszy samochód. Trzykołowy pojazd zbudowany w roku 1885 przez Karla Benza, napędzany tłokowym silnikiem spalinowym.

Chłodzony wodą, czterosuwowy silnik jak na ówczesne czasy ważył niewiele: 100 kilogramów, i miał moc 0,75 KM. Dla porównania: silnik popularnego w PRL „Malucha” (Polski Fiat 126p) ważył ok. 60 kg i miał moc 24 KM, a silniki współczesnych małych samochodów miejskich mają moc ok. 70 KM. Silnik automobilu Benza uruchamiano dużym poziomym kołem zamachowym, zamontowanym w tylnej części podwozia.

Stosunkowo niewielka moc silnika wymusiła lekką konstrukcję. Przypominający połączenie powozu z rowerem pojazd poruszał się na dużych kołach szprychowych z oponami z pełnej gumy. Średnica napędzanych przez silnik tylnych kół wynosiła 112 cm, zaś przedniego 73 cm. Na ramie, wykonanej ze stalowych rur, zamontowano dla kierowcy i pasażera drewnianą ławkę o siedzeniu, oparciu i poręczach pokrytych pikowaną skórą. Ponieważ z powodu wielkich kół podłoga znajdowała się ponad pół metra nad ziemią, po bokach zamocowano stopnie do wchodzenia do pojazdu. Samochodem sterowano za pomocą umieszczonej na długim pionowym drążku korby, powodującej skręt przedniego koła, zawieszonego na widelcu, jak koła rowerów.

Pojazd ważył 270 kilogramów i rozwijał maksymalną prędkość około 16 km/h.

Benz zaprezentował swój wynalazek publiczności 3 lipca 1886 roku na ulicy Ringstrasse w Mannheim. Nowy pojazd nie był jednak zbyt popularny i mimo opracowania i wprowadzenia do sprzedaży ulepszonej wersji nie znalazł wielu nabywców. Do czasu podróży Berthy Benz, żony konstruktora. W sierpniu 1888 roku, nie mówiąc nic mężowi, zabrała nowy, trzeci z kolei model automobilu i razem z dwoma nastoletnimi synami wyruszyła w podróż z Mannheim do Pforzheim, pod pretekstem odwiedzenia swojej matki. Zgodnie z oczekiwaniami, na stukilometrowej trasie podróży wzbudziła sensację, chociaż nie obyło się bez kłopotów. Kiedy po drodze skończyło się paliwo, dokupiła ligroinę w aptece, bo tylko tam można było wówczas kupić benzynę. Gdy zatkała się rurka doprowadzająca paliwo do gaźnika, przetkała ją szpilką do kapelusza. Pęknięty przewód zapłonowy zawiązała podwiązką. Zepsute ogniwo łańcucha naprawiła u kowala. Po wyprawie Berthy Benz sprzedaż samochodów szybko wzrosła.

środa, 6 września 2023

Trójpłatowiec Fokker Dr. I

Fokker Dr. I, niemiecki trójpłatowy samolot myśliwski z okresu pierwszej wojny światowej. Samolot, jakim latał Czerwony Baron, największy as myśliwski tej wojny, i w którym zginął podczas swojego ostatniego lotu.

Na bokach kadłuba oraz na charakterystycznym, okrągłym stateczniku pionowym na ogonie maszyny umieszczono symbol lotnictwa Cesarstwa Niemieckiego: czarny, równoramienny krzyż kawalerski o rozszerzających się ramionach. Ten tak zwany Czarny Krzyż (Schwarzes Kreuz) od 1871 roku stanowił godło armii pruskiej, a następnie niemieckiej. Wywodził się od symbolu Krzyża Żelaznego (Eisernes Kreuz), ustanowionego w okresie wojen napoleońskich pierwszego pruskiego egalitarnego odznaczenia wojskowego, przyznawanego za zasługi wojenne bez względu na pochodzenie, klasę społeczną i stopień wojskowy. Odznaczenie wzorowano na czarnym krzyżu noszonym na białych płaszczach przez rycerzy zakonu krzyżackiego.

Kiedy nad polami bitew Wielkiej Wojny pojawiły się sterowce i samoloty rozpoznawcze, lekkie maszyny używane również do ręcznego zrzucania bomb, do ich zwalczania opracowano myśliwce, samoloty uzbrojone w karabiny maszynowe. Jak można się było spodziewać, szybko zaczęło dochodzić do potyczek pomiędzy samolotami myśliwskimi walczących ze sobą mocarstw. O zwycięstwie w powietrznym pojedynku decydowały zarówno umiejętności pilota, jak i zwrotność jego maszyny w walce kołowej. Szybkość, istotna przy pościgu, odgrywała mniejszą rolę. Im krótsze są skrzydła, tym samolot łatwiej dokonuje zwrotów w powietrzu. Z drugiej strony niezbędna jest odpowiednio duża całkowita powierzchnia nośna, konieczna do utrzymania maszyny w powietrzu. Najlepiej jako myśliwce sprawdzały się samoloty dwupłatowe, o dwu płatach nośnych, umieszczonych jeden nad drugim. Do czasu kiedy Brytyjczycy w lutym 1917 roku wprowadzili model Sopwith Triplane, mający trzy płaty, bardziej zwrotny i mający większą prędkość wznoszenia niż dotychczasowe konstrukcje. Sukcesy wrogiego trójpłatowca w walkach powietrznych skłoniły stronę niemiecką do pospiesznego opracowania własnego odpowiednika.

1 września 1917 roku odbył się pierwszy lot bojowy nowego myśliwca Fokker Dr. I, trójpłatowca o świetnej zwrotności i wznoszeniu. Pilotował go Manfred von Richthofen, as lotnictwa niemieckiego, zwany Czerwonym Baronem (samoloty, na których latał, były malowane na czerwono). Tego dnia odniósł swoje 60 zwycięstwo powietrzne.

Na trójpłatowcu Fokker Dr. I Czerwony Baron odniósł jeszcze 20 oficjalnie potwierdzonych zwycięstw. Zginął podczas walki powietrznej niedaleko Sommy w kwietniu 1918 roku, trafiony z ziemi ostrzałem z karabinów maszynowych.

piątek, 25 sierpnia 2023

Łuk Triumfalny

Łuk Triumfalny, jedna z najbardziej rozpoznawalnych budowli Paryża. Wzniesiony na zlecenie Napoleona Bonapartego, upamiętnia chwałę walczących i poległych za Francję w epoce rewolucji i wojen napoleońskich.

Monumentalny pomnik o kształcie wolno stojącej bramy mierzy 50 m wysokości, 42 m szerokości i 22 m głębokości. Oparte na czterech filarach główne sklepienie łukowe ma 15 m rozpiętości, a jego szczyt znajduje się na wysokości 30 m nad ziemią. Dwa mniejsze, boczne sklepienia mają 9 m rozpiętości i wznoszą się na 19 m.

Budowlę zdobią cztery umieszczone na cokołach, wysokie na 18 m płaskorzeźby, przedstawiające ważne wydarzenia epoki: Marsylianka (1792), Triumf (1810), Obrona (1814), Pokój (1815). Ponad nimi na fasadach łuku znajdują reliefy ilustrujące ważne bitwy. Na wewnętrznych ścianach wyryto nazwy ponad stu miejsc bitew i nazwiska kilkuset zasłużonych dowódców. Po pierwszej wojnie światowej pod głównym łukiem odsłonięto płytę nagrobną Grobu Nieznanego Żołnierza, pod którą złożono ciało jednego z bezimiennych żołnierzy francuskich poległych za ojczyznę.

Łuk Triumfalny znajduje się na zachodnim krańcu reprezentacyjnej alei Pól Elizejskich, na placu zwanym dawniej placem Gwiazdy. Otacza go rondo, od którego odchodzi 12 ulic. Szczyt monumentu służy jako taras widokowy.

wtorek, 15 sierpnia 2023

Tradycyjny tramwaj z Lizbony

Takie charakterystyczne tramwaje lizbońskiego przedsiębiorstwa transportu publicznego pochodzą z pierwszej połowy XX wieku. Wyposażono je we wzmocniony układ hamulcowy, by bezpiecznie obsługiwały najtrudniejsze trasy, o stromiźnie torów na wielu odcinkach przekraczającej 12%. W roku 1995 w mieście wprowadzono do użytku dziesięć nowoczesnych, niskopodłogowych tramwajów przegubowych, przestronniejszych i szybszych. Jednocześnie kilkadziesiąt dotychczasowych wagonów zmodernizowano: zostały wyposażone w nowoczesny system napędowy i pozbawiono je dwukierunkowości, zachowano jednak ich dawny wygląd. Kilka innych pozostawiono bez zmian, służą głównie do obsługi wycieczek.

czwartek, 10 sierpnia 2023

Dwupłatowiec Sopwith Camel

Sopwith Camel, dawny brytyjski dwupłatowy samolot wojskowy. Z przodu maszyny, przed kabiną pilota, widoczne symetrycznie zamontowane dwa karabiny maszynowe. Na bokach kadłuba oraz na skrzydłach umieszczono symbole przynależności państwowej.

Znaki państwowe na samolotach wojskowych jako pierwsza wprowadziła Francja, dwa lata przed wybuchem pierwszej wojny światowej. Jako emblemat wybrano przypominający rozetkę krążek w barwach flagi francuskiej: niebieskie kółko otoczone białym pierścieniem z czerwoną obwódką. Podczas wojny Brytyjczycy początkowo malowali na samolotach po prostu flagę państwową, jednak z daleka przypominała czarny krzyż z poszerzającymi się ramionami, znak identyfikujący samoloty Cesarstwa Niemieckiego. Ostatecznie, ponieważ barwy występujące na fladze brytyjskiej są takie same jak na fladze francuskiej, skopiowano rozwiązanie francuskie, ale z odwróconymi kolorami: krążek czerwono-biało-niebieski, patrząc od środka do krawędzi.

Samoloty dwupłatowe, o dwóch płatach nośnych, umieszczonych jeden nad drugim, przez dłuższy czas miały przewagę nad jednopłatowymi. Prosta, lekka konstrukcja pozwala na łatwiejsze uzyskanie odpowiedniej sztywności i wytrzymałości skrzydeł przy dużej powierzchni nośnej, bez zwiększania ich rozpiętości i ciężaru. Dwupłatowce są też zwrotniejsze i mają krótszy start i lądowanie. Niestety ich wadą jest znacznie większy opór aerodynamiczny, dlatego przed drugą wojną światową osiągnęły kres możliwości rozwoju i zostały wyparte przez znacznie szybsze samoloty jednopłatowe. Obecnie występują niemal wyłącznie jako samoloty sportowe i rolnicze.

piątek, 12 maja 2023

Nitokris, królowa-legenda

Siptah, imię młodocianego władcy, zamiast którego rządziła jego macocha Tauseret, ostatnia kobieta-faraon, oraz okres XIX dynastii, do której oboje należeli, przypadkowo wiążą się z… pierwszą wzmiankowaną w historii kobietą, która miała zasiadać na tronie Egiptu.

Herodot, grecki podróżnik i historyk z V wieku p.n.e., znakomity gawędziarz, opisuje jej dojście do władzy następująco:

Po nim [pierwszym królu Egiptu] wyliczali kapłani z księgi imiona trzystu trzydziestu innych królów. Wśród tak wielu pokoleń ludzkich było osiemnastu Etiopów i jedna niewiasta tutejsza, reszta mężowie egipscy. Ta niewiasta, która była królową, nazywała się tak jak owa królowa Babilonu, Nitokris. Ona to, jak opowiadali, pomściła swego brata, którego Egipcjanie jako swego króla zabili, a po tegoż zamordowaniu jej oddali rządy; mianowicie tak go pomściła, że wielu Egipcjan zgładziła podstępem. Wybudowawszy bowiem bardzo długi podziemny gmach, chciała go niby to poświęcić, ale w głębi duszy obmyśliła co innego. Oto zaprosiła do siebie tych Egipcjan, których znała jako najbardziej winnych mordu, i dla wielu osób zastawiła ucztę, a kiedy oni ucztowali, wpuściła do gmachu rzekę przez ukryty wielki kanał. O niej więc tyle tylko opowiadali, dodając jeszcze, że po tym czynie rzuciła się do komnaty, pełnej żarzącego się popiołu, aby uniknąć zemsty.
[Herodot, „Dzieje” II 100; tłum. Seweryn Hammer]

Maneton, zhellenizowany kapłan egipski z III wieku p.n.e., autor spisanej po grecku historii Egiptu, z której fragmenty zachowały się w odpisach, wymienia Nitokris jako następczynię Mentesufisa, ostatnią władczynię VI dynastii, zamykającej epokę Starego Państwa (ok. 2686–2181 p.n.e.). Stwierdza, że była odważniejsza niż wszyscy mężczyźni jej czasów i najpiękniejsza ze wszystkich kobiet, miała jasną karnację i różane policzki. Przypisuje jej 12 lat panowania i budowę „trzeciej piramidy”, tj. trzeciej z największych piramid w Gizie, w rzeczywistości wzniesionej przez Menkaure (Mykerinosa), faraona z IV dynastii. Maneton w swoim opisie najwyraźniej myli Nitokris z inną sławną kobietą wspomnianą przez Herodota: żyjącą setki lat później grecką kurtyzaną Rodopis („Różanolica”), przywiezioną do Egiptu jako niewolnica i wykupioną tam przez brata Safony (tak, tej poetki Safony). Herodot stwierdza, że „ponieważ była pełna powabu, zdobyła wielkie skarby”, i stąd niektórzy z jego rodaków mylnie uważają, że Rodopis zbudowała sobie za nie trzecią z największych piramid. (Nawiasem mówiąc, przekazana przez Strabona na przełomie er rozbudowana opowieść o Rodopis jest pierwszą znaną wersją bajki o Kopciuszku, łącznie z występującym w niej pantofelkiem).

Z Herodota mamy więc imię: Nitokris, i barwną anegdotę. Matenon umiejscawia tę władczynię w konkretnym miejscu listy faraonów i podaje czas panowania, ale wszystkie pozostałe szczegóły dotyczą innych osób. Brak jednak jakichkolwiek dowodów istnienia Nitokris z czasów jej współczesnych, z VI dynastii. Nie ma pochówków, rzeźb, steli, tekstów, żadnych zabytków, które by na nią wskazywały.

Jedyne potwierdzenie z epoki faraonów mógłby stanowić papirus turyński z listą królów. Dokument, datowany na czasy Ramzesa II z XIX dynastii — której ostatnimi władcami byli Siptah i Tauseret — obecnie składający się z dziesiątków fragmentów, zawiera imię Nitekreti (𝘕𝘵-𝘪𝘬𝘳𝘵𝘪) i podaje czas panowania: 2 lata, 1 miesiąc i 1 dzień. Jednak wiele wskazuje na to, że zapis ten jest wynikiem błędu. Na liście królów z Abydos (w świątyni grobowej Setiego I, również z XIX dynastii) jako następca Merenre Nemtyemsafa II (Mentesufis u Manetona) występuje Neterikare (Neczerikare, 𝘕𝘵̱𝘳𝘪-𝘬𝘢-𝘙𝘦) Siptah. Siptah jest imieniem bez wątpienia męskim, oznacza „Syn Ptaha”.


* * *

Co ciekawe, w powieści „Faraon” matka głównego bohatera, księcia Ramzesa, ma na imię Nikotris (zamienione miejscami litery ‛k’ i ‛t’). Taką przeinaczoną formę autor stosuje konsekwentnie, również w odniesieniu do legendarnej władczyni:

Tymczasem królowa Nikotris, usiadłszy obok pana, szeptała mu:
— Pozwól mi działać, Ramzesie… Kobiety naszemu państwu niejedną oddały usługę… Tylko przypomnij sobie królowę Nikotris za szóstej dynastii albo Makarę, która stworzyła flotę na Morzu Czerwonym!
[Bolesław Prus, „Faraon”, tom 3, rozdz. XVI]

środa, 10 maja 2023

Jak Wolter z La Condaminem na loterii wygrywali

Po licznych, kosztownych wojnach i kryzysie finansowym skarb królestwa Francji był w opłakanym stanie. Książę Filip II Orleański, który sprawował władzę w imieniu małoletniego Ludwika XV, szukając oszczędności, zmuszony był sprzedać połowę koni ze stadniny królewskiej. Wolter w charakterystycznym dla siebie stylu stwierdził wówczas, że lepiej byłoby pozbyć się połowy osłów zapełniających dwór.

Ostry język i uszczypliwości pod adresem władzy niejednokrotnie przysporzyły Wolterowi kłopotów, łącznie z rocznym pobytem w Bastylii, dokąd trafił bez wyroku za domniemane autorstwo pamfletów przeciw regentowi. Nie miał powodów, żeby lubić rządzących.

Po załamaniu kursu akcji Kompanii Missisipi i upadku powiązanego z nią pierwszego banku emitującego banknoty Francuzi niezbyt ufali papierom wartościowym, które, jak ich zapewniano, miały być bezproblemowo wymienialne na złoto, prawdziwy pieniądz. Spadek zaufania do finansów państwa sprawiał, że spadła wartość rynkowa rządowych obligacji (bezterminowych). Przy ogromnym zadłużeniu państwa i słabej sytuacji gospodarczej spłata odsetek od obligacji stawała się uciążliwa, więc w roku 1727 rząd zmniejszył ich oprocentowanie. Niżej oprocentowane, stawały się mniej atrakcyjne, w efekcie skarbowi państwa trudniej było pozyskiwać pieniądze przez sprzedaż nowych obligacji.

W tej sytuacji pojawił się mąż opatrznościowy, minister finansów Michel Robert Le Peletier des Forts, ze swoim doskonałym pomysłem. Posiadaczom obligacji miało przysługiwać prawo kupna losu na specjalną, atrakcyjną loterię państwową. Tylko dla posiadaczy obligacji.

Zasady były bardzo nietypowe, więc Wolter, który miał nieco obligacji, na proszonym obiedzie wydanym przez fizyka i chemika Charles’a du Fay, zagadnął o loterię obecnego tam młodego matematyka, Charles’a Marie de La Condamine’a.

Każdy posiadacz obligacji mógł kupić los o wartości 1/1000 nominału swojej obligacji. To znaczy, obligacja o wartości 1000 liwrów dawała prawo do wykupienia losu za 1 liwra, obligacja o wartości 10 000 liwrów dawała prawo do wykupienia losu za 10 liwrów i tak dalej. Nie bez powodu ceny losów były różne, proporcjonalne do nominału obligacji. Jeśli dany los znalazł się wśród wylosowanych jako wygrywające, jego właściciel otrzymywał jako wygraną 85% wartości swojej obligacji. Gotówką. Loteria miała się odbywać co miesiąc, każdego ósmego dnia miesiąca. Na pulę w danym miesiącu składały się wpływy ze sprzedaży losów oraz pół miliona liwrów, które co miesiąc dorzucał rząd. W pierwszej kolejności określano wielkość puli, czyli sumaryczną kwotę wygranych, następnie losowano wygrywające losy, jeden po drugim, aż do momentu wyczerpania puli. Gdyby na ostatni z losów przypadła kwota przekraczająca środki pozostałe w puli, brakującą resztę wypłacono by z puli następnego miesiąca.

Los kupiony za 100 liwrów miał taką samą szansę na wylosowanie, jak los kupiony za 1 liwra…

Wolter z La Condaminem opracowali plan. Wystarczyło kupić mnóstwo najtańszych losów, do czego potrzebne było posiadanie najtańszych obligacji, najlepiej kupionych znacznie poniżej nominału od dotychczasowych posiadaczy. Dzięki kontaktom towarzyskim Wolterowi udało się pozyskać wspólników. Pozostawał drobny kłopot: rząd wyznaczył sześciu notariuszy, którzy mieli prowadzić rejestry sprzedanych losów, ich nabywców i wartości ich obligacji. Pakiety losów wystawianych dla jednej osoby z pewnością zwróciłyby uwagę notariusza, który mógłby zawiadomić władze o podejrzanym procederze, zanim uda się cokolwiek wygrać. Dla pewności Wolter wszedł w porozumienie z jednym z notariuszy (nie znamy szczegółów). Można było przystąpić do realizacji planu.

Zapisy wyników losowań loterii zachowały się do dziś. Pierwsze losowanie, 8 stycznia 1729 roku, nie wyróżniało się niczym szczególnym. Rozkład różnych nominałów wśród wygrywających losów był zgodny z oczekiwaniami twórców loterii. W lutym wśród zwycięskich losów było wyraźnie więcej tych najtańszych, jednoliwrowych, odpowiadających obligacjom za 1000 liwrów. Właścicielem trzynastu z nich był La Condamine. W połowie roku już w każdym losowaniu na liście powtarzały się te same nazwiska, pseudonimy lub dewizy wygrywających. (Tradycyjnie właściciele opatrywali swoje losy na loterie rozmaitymi napisami i sentencjami na szczęście. Nasi wspólnicy dobrze się bawili, wypisując na nich hasła w rodzaju: „Niech żyje p. Desforts” albo „Oto szczęśliwy pomysł M[onsieur] L[a] C[ondamine]”). W październiku prawie cała pula została podzielona pomiędzy trzynastu zwycięzców, znanych już z poprzednich losowań.

Wreszcie władze zorientowały się, co się dzieje. Odkryto przedsiębiorczą spółkę i postawiono przed sądem za nielegalne działania. Próbowano zmodyfikować zasady loterii — po upływie roku od jej rozpoczęcia. Ostatecznie w czerwcu 1730 roku loterię zakończono. Rada królewska orzekła, że oskarżeni nie złamali prawa i wygrali pieniądze legalnie.

Udział w wygranych samego Woltera wyniósł około pół miliona liwrów.

wtorek, 9 maja 2023

Kształt Ziemi i znajomi Woltera

W swoim słynnym dziele „Matematyczne zasady filozofii naturalnej” Newton w księdze III omówił problem kształtu kuli ziemskiej. Przyjął, że można ją uznać za w przybliżeniu kulistą bryłę z gęstego, jednorodnego płynu, która obraca się wokół własnej osi z jednostajną prędkością kątową. Taka obracająca się bryła miałaby stały kształt tylko wówczas, gdyby była nieznacznie spłaszczoną na biegunach i poszerzoną na równiku elipsoidą obrotową. Obliczenia wskazywały, że spłaszczenie powinno wynosić 1/230, tj. ok. 0,4%. Kilka lat wcześniej holenderski uczony Christian Huygens, członek Towarzystwa Królewskiego w Londynie i pracownik Paryskiego Obserwatorium Astronomicznego, w swojej publikacji również twierdził, że prawa fizyczne powodują spłaszczenie kuli ziemskiej i wyliczył je, bez uwzględniania grawitacji, na 1/578. Wydawałoby się, że dwa wielkie autorytety naukowe końca XVII wieku oraz przedstawione przez nich obliczenia rozstrzygają sprawę na dobre.

Niestety, Giovanni Cassini, znany astronom i matematyk francuski, otrzymał zadanie kontynuowania wcześniejszych pomiarów geodezyjnych południka paryskiego, od Paryża do południowej granicy, jako podstawy do sporządzenia topograficznej mapy całego kraju. Zakończone w roku 1701 prace pokazywały, że im dalej na południe, tym większa odległość w terenie przypadała na jeden stopień geograficzny południka. Według teoretycznych obliczeń Newtona i Huygensa powinno być odwrotnie. Po śmierci Cassiniego kartografowanie Francji kontynuował jego syn, który w publikacji Królewskiej Akademii Nauk podsumował wszystkie teorie i obserwacje, z wnioskiem, że obserwacje wykazują wydłużenie kuli ziemskiej wzdłuż osi biegunowej. Część uczonych francuskich opowiedziała się za teorią wydłużonej kuli ziemskiej. Przeciwnicy wytykali niedoskonałość przyrządów pomiarowych i możliwe błędy metody obliczania wyników.

Istniał tylko jeden sposób rozstrzygnięcia problemu: należało przeprowadzić pomiary w miejscach, w których różnica, w jedną lub drugą stronę, powinna być największa, czyli na równiku i w pobliżu koła podbiegunowego. Długość stopnia południka we Francji stanowiłaby wartość kontrolną, pośrednią pomiędzy nimi.

W 1736 do Laponii na dalekiej północy wyruszyła pięcioosobowa wyprawa, którą kierował matematyk Pierre Louis Maupertuis. Na polecenie króla Szwecji dołączył do nich jako asystent kierownika Anders Celsius, profesor astronomii na Uniwersytecie w Uppsali, znany dziś ze skali temperatur jego imienia. Rok później ekspedycja powróciła do Francji. Pomierzona długość stopnia południka na północy była większa niż w okolicach Paryża. Huygens i Newton mieli rację. Zarządzono ponowne pomiary we Francji, które potwierdziły, że poprzednią bazę ustalono błędnie. Maupertuis w 1746 roku na zaproszenie Fryderyka Wielkiego został pierwszym przewodniczącym Pruskiej Akademii Nauk; w 1752 pokłócił się z przebywającym wówczas na dworze pruskim Wolterem, który odtąd szydził z niego w swoich tekstach.

W czerwcu 1736 na wybrzeże Ekwadoru dotarła druga wyprawa, złożona z czterech uczonych francuskich i wyznaczonych przez rząd w Madrycie dwóch oficerów marynarki hiszpańskiej, odpowiedzialnych za pomoc w terenie (Ekwador był wówczas kolonią hiszpańską). Kierował nią Charles Marie de La Condamine, choć nominalnym kierownikiem był astronom Louis Godin, najstarszy z biorących udział uczonych. Kłopoty z przyrządami, trudny do pomiarów teren, niesnaski między uczestnikami — paradoksalnie wyszły na dobre, spowodowały niezależne powtarzanie prac i uzyskanie bardzo dokładnych wyników. Ziemia jest spłaszczona.

Po zakończeniu prac geodezyjnych prowadzono pomiary astronomiczne i w 1743 uczestnicy ekspedycji rozstali się, by wrócić do Europy. La Condamine wybrał powrót przez Amazonię, co zajęło mu kilka miesięcy. Jako pierwszy uczony przepłynął Amazonkę, opisywał krainę i zbierał okazy przyrodnicze. Sporządził mapę biegu tej rzeki, opisał drzewo chinowe, z którego można pozyskiwać chininę do zwalczania malarii, drzewo kauczukowe oraz stosowanie kurary przez Indian.

Wolter poznał La Condamine’a na długo przed jego wyprawą na równik. W roku 1729 młody matematyk La Condamine liczył 28 lat. Wolter był od niego o siedem lat starszy. Nie był zbyt zamożny, ale po sukcesie swojej sztuki teatralnej stał się dość znany i miał dostęp do osób ze znacznym majątkiem. Obaj opracowali plan zrobienia wielkich pieniędzy na wadliwie opracowanej loterii państwowej. Naprawdę wielkich pieniędzy. I plan się powiódł.

poniedziałek, 8 maja 2023

Bez gendera

Wymarły język hetycki to najstarszy ze znanych języków indoeuropejskich. W III tysiącleciu p.n.e. Hetyci przybyli na tereny środkowej Azji Mniejszej, podporządkowali sobie miejscową ludność i około roku 1650 p.n.e. stworzyli państwo, które z biegiem czasu wyrosło na regionalną potęgę. Kontrolowali północną Mezopotamię, walczyli z Egiptem o Syrię. Jeden z królów hetyckich śmiałym rajdem wyruszył na Babilon, zdobył i złupił miasto, kładąc kres dynastii starobabilońskiej (tej samej, do której należał Hammurabi). Około roku 1190 p.n.e. najazdy Ludów Morza spowodowały nagły upadek państwa Hetytów. Powstałe na gruzach imperium miasta-państwa syryjsko-hetyckie przetrwały kolejnych 300 lat, ostatecznie zostały podbite przez Asyryjczyków.

Cywilizacja Hetytów popadła w zapomnienie, aż do końcówki XIX wieku byli znani tylko z enigmatycznych wzmianek w Biblii (np. Uriasz Hetyta, którego żonę uwiódł król Dawid). Odkrycie i badania ruin ich stolicy, Hattusas, oraz tysięcy tabliczek z pismem klinowym, składających się na archiwum państwowe, umożliwiły poznanie zapomnianego ludu. W roku 1915 roku czeski uczony Bedřich Hrozný odszyfrował tabliczki w języku hetyckim. Powstała nowa nauka: hetytologia.

Jedną ze szczególnych cech języka hetyckiego jest brak rodzaju męskiego i żeńskiego. W sanskrycie, będącym wcześniej najstarszym znanym językiem indoeuropejskim, istnieją trzy rodzaje gramatyczne rzeczowników: męski, żeński i nijaki. W hetyckim występują tylko dwa rodzaje: ożywiony i nieożywiony (nijaki). Co ciekawe, zachowane teksty dla niektórych rzeczowników poświadczają zarówno formy ożywione, jak i nieożywione. Przymiotniki w języku hetyckim, podobnie jak w polskim, odmieniają się przez rodzaj, przypadek i liczbę zgodnie z rzeczownikiem. Płeć odróżniano w piśmie, dodając przed rzeczownikiem odpowiedni ideogram sumeryjski. Pisano zatem np. coś w rodzaju: KOBIETA-kapłan, MĘŻCZYZNA-kapłan. Zupełnie tak samo jak dodawano ideogramy, wyróżniając przynależność do innych klas, np.: PTAK-orzeł, BÓG-Kumarbi, DREWNIANE-stół.

Jak zwykle bywa, środowisko naukowe podzieliło się na dwa obozy. Większość uczonych uważa, że pierwotnie w praindoeuropejskim były tylko te dwa rodzaje, odpowiadające podziałowi czasowników na dwie klasy: czynną i medialną (bierną), a występujący w innych językach indoeuropejskich dodatkowy podział na rodzaj żeński i męski powstał później. W opinii mniejszości było odwrotnie: język hetycki utracił rozróżnienie rodzajów, które pierwotnie występowały w praindoeuropejskim.

sobota, 6 maja 2023

Tauseret, ostatnia kobieta-faraon

Po śmierci Setiego II w roku 1197 p.n.e. na tron faraonów wstąpił Siptah, syn zmarłego władcy i jego podrzędnej syryjskiej żony imieniem Sutiraja. Późniejsza zmiana królewskiego imienia rodowego sugeruje, że być może młody władca był nie synem, ale bratem Setiego. Tak czy owak, Siptah był małoletni i niepełnosprawny, tron objął dzięki staraniom królowej-wdowy, Tauseret, Wielkiej Małżonki Królewskiej zmarłego Setiego, oraz wpływowego dostojnika Baja, który „osadził króla na tronie jego ojca”.

W imieniu nastoletniego faraona regencję objęła jego macocha Tauseret, podobnie jak królowa Hatszepsut 300 lat wcześniej sprawowała władzę w imieniu swego małoletniego pasierba Totmesa III. Podobnie jak dla Hatszepsut najbardziej zaufanym współpracownikiem, obdarzonym wielką władzą, stał się Senenmut, pochodzący z niezamożnej rodziny, tak Tauseret sprawowała władzę razem z wpływowym Bajem, człowiekiem syryjskiego pochodzenia, byłym kapłanem w Heliopolis, który za Setiego II jako lojalny sługa zdobył awans z królewskiego pisarza na kanclerza. W okresie regencji Baj zarządzał skarbem państwa, co — podobnie jak w przypadku Hatszepsut i Senenmuta — przypisywano jego związkowi z Tauseret, przypuszczano, że byli kochankami. Kariera kanclerza załamała się gwałtownie: w piątym roku regencji został stracony za zdradę, a jego imię oficjalnie wyklęto. Niewykluczone, że kanclerz i królowa byli w istocie rywalami, a upadek Baja, „wielkiego wroga”, jak określono go w obwieszczeniu o jego egzekucji, był dziełem Tauseret. Rok później młodociany Siptah też już nie żył.

Tauseret oficjalnie zasiadła na tronie, przyjmując imię tronowe Satre Meriamon, „Córka Re, Ukochana Amona”. W inskrypcjach na posągu w Heliopolis w dwóch miejscach nazywana jest „Synem Re”, w pozostałych: „Córką Re”, podczas gdy sam posąg przedstawia kobietę z symbolami władzy. Podobnie w innych napisach władczyni stosowała wariantowo formy żeńskie lub męskie, wzorem Sobekneferu i Hatszepsut, wcześniejszych kobiet-faraonów. Lata swojego panowania liczyła od czasu objęcia regencji. Prawdopodobnie z tego powodu starożytny historyk Maneton przypisał jej siedem lat rządów, mylnie uważając ją za mężczyznę: „Thuoris, który u Homera nazywa się Polibos, mąż Alkandry, za którego panowania zdobyto Troję”. O okresie jej dwuletnich niezależnych rządów nie wiadomo nic. Imiona Tauseret i Siptaha znaleziono w kopalniach turkusów na Synaju i w Palestynie. Rozpoczęła budowę swojej świątyni grobowej w pobliżu Ramesseum, napisy z jej imieniem pojawiają się w kilku miejscach Egiptu.

Tauseret była ostatnią władczynią XIX dynastii. Jej następca Setnacht, założyciel XX dynastii, przedstawiał się jako ten, który po okresie walki o władzę przywrócił porządek w państwie po czasach anarchii i bezprawia. Nie wiadomo, czy Tauseret została obalona przez Setnachta, czy też zmarła spokojnie, a kryzys polityczny rozpoczął się po jej śmierci.

Portret Tauseret z jej grobowca w Tebach
Portret Tauseret z jej grobowca w Tebach,
wg: Émile Prisse d'Avennes, Histoire de l'art égyptien (1878)

sobota, 8 kwietnia 2023

Czemu ptaci uszu wielkich nie maią?

Czemu ptaci uszu wielkich nie maią?

Odp.
Dała natura każdemu zwierzęciu to, czo iest iemu potrzebno, a odieła to, czo szkodliwo, ale gdiby była ptakom dała szyrokie uszy, więczey by im wadziły ku lataniu, niżli pożytku uczynili. Takież y riby uszu nie maią, a to dla zawady pływania, tilko ribi y ptaci maią nieiakie dziurki, ktorimi zwięk szyszą.

Czemuż nietopyrze chocia lataią, maią uszi?

Odpo.
Bowiem oni dwoię maią naturę. Jednę ptaszą, dla ktorey maią skrzydła. Drugą zwierzęcia, a zwłaszcza myszą, przeto aby sie zwierzęti zgadzali, bywaią kosmaci y maią uszy a skrzydła ptasze.


„Problemata Aristotelis. Gadki z pisma wielkiego philozopha Aristotela, y też inszych mędrczow tak przyrodzoney, iako y lekarskiey nauki z pilnoscią wybrane, pytanie rozmaite o składnosci człowieczich członkow rozwięzuiące, ku biegłosci rozmowy ludzkiey tak rozkoszne, iako y pożyteczne”, tłumaczył Andrzej Glaber, „prassowano w Krakowie przez Floriana Unglera, roku od narodzenia Bożego 1535”; „Roz. 4. O uszach y słuchu”.

piątek, 7 kwietnia 2023

Cras, cras et semper cras

Cras, cras et semper cras et sic dilabitur aetas.

Jutro, jutro i ciągle jutro, i tak przemija życie.
[sentencja łacińska]
Tomorrow, and tomorrow, and tomorrow,
Creeps in this petty pace from day to day

Jutro po jutrze i po jutrze jutro,
Wolnym się krokiem od dnia do dnia czołga
[Szekspir, „Makbet”, akt V, scena 5; przeł. Leon Ulrich]

poniedziałek, 13 marca 2023

Kłopot z feminatywami?

Jakiś kłopot z feminatywami? 3500 lat temu w Egipcie to był dopiero kłopot:

Ideologia władzy królewskiej wymagała, żądała wręcz, władcy-mężczyzny. Jednak Hatszepsut, jak wskazywało samo jej imię*), była kobietą. Jej wyjście z tego ambarasu było mocno schizofreniczne. Na niektórych monumentach, zwłaszcza powstałych przed jej wstąpieniem na tron, kazała przekuć wizerunki tak, by przedstawiały ją jako mężczyznę. Na innych określała męskich monarchów z przeszłości żeńskimi epitetami w wyraźnej próbie „sfeminizowania” swych przodków. Nawet gdy portretowano ją jako mężczyznę, Hatszepsut używała często gramatycznie żeńskich tytułów, nazywając się córką (a nie synem) Re albo Panią (a nie Panem) Obu Krajów. Konflikt między męskim urzędem a żeńską płcią sprawującej go osoby nigdy nie został satysfakcjonująco rozwiązany. Nic dziwnego, że doradcy Hatszepsut wprowadzili nowe, zastępcze określenie monarchy: od tej pory słowo „pałac”, 𝘱𝘦𝘳-𝘢𝘢 (dosłownie: „wielki dom”), zaczęło oznaczać także jego mieszkańca. 𝘗𝘦𝘳𝘢𝘢 — faraon — stało się specyficznym określeniem egipskiego władcy.
[Toby Wilkinson, „Powstanie i upadek starożytnego Egiptu”; przeł. Norbert Radomski]

Co do końcówki tego fragmentu: Hatszepsut formalnie panowała wspólnie ze swoim pasierbem, Totmesem III, od czasu jego wczesnego dzieciństwa aż do swojej śmierci, przez 15 lat. Jak zauważyła Catharine Roehrig, stosowanie nowego, przenośnego znaczenia terminu ,,wielki dom” mogło mieć też tę zaletę, że nie wskazywało wprost, które z dwójki władców podjęło daną decyzję.

*) „pierwsza ze szlachetnych dam”; przyp. WK.

wtorek, 7 marca 2023

Fryne, służka Afrodyty

Jako wykształcona, inteligentna i dowcipna hetera, obracająca się wśród elity intelektualnej, Fryne w krótkim czasie dorobiła się w Atenach znacznego majątku. Tak wielkiego, że zaproponowała, że pokryje z własnych pieniędzy koszt odbudowy murów miejskich Teb, głównego ośrodka Beocji, zburzonych przez Aleksandra Wielkiego po zdobyciu miasta, kiedy zbuntowało się przeciw panowaniu macedońskiemu. Pod warunkiem, że na murach znajdzie się inskrypcja: „Zburzone przez Aleksandra, odbudowane przez heterę Fryne”.

Jean-Léon Gérôme, „Fryne przed areopagiem”
Fryne przed areopagiem, Jean-Léon Gérôme, 1861

O ile zapewne Tebańczycy nie daliby o Fryne złego słowa powiedzieć, to co najmniej niektórzy z mieszkańców Aten najwyraźniej mieli o niej jak najgorsze zdanie. Dość że wytoczono jej proces o bezbożność, brak szacunku dla bogów państwowych, przestępstwo zagrożone karą śmierci. Taki sam zarzut, jaki postawiono pół wieku wcześniej Sokratesowi.

Gdy Hyperejdes, broniąc Fryne, nic nie osiągał słowami i wyglądało na to, że sędziowie wydadzą wyrok skazujący, przyprowadził ją w miejsce zewsząd widoczne, zdarł z niej szaty, by ukazać jej nagie piersi, i posiłkując się tym widokiem, dodał w epilogu tak retoryczne lamenty, że wprawił w zabobonny lęk sędziów, którzy przejęci litością zdecydowali się oszczędzić życie tej kapłanki i służki Afrodyty.
[Atenajos, „Uczta mędrców” XIII 59; tłum. Krystyna Bartol i Jerzy Danielewicz]

niedziela, 5 marca 2023

Fryne jako Afrodyta

Z powstaniem obrazu Afrodyty Anadyomene, wynurzającej się z morza, Atenajos wiąże inną kobietę, bardziej znaną niż wzmiankowana przez Pliniusza Pankaspe, kochanka Aleksandra.

Naprawdę nazywała się Mnesarete, pochodziła z miasta Tespie w Beocji, około 100 km od Aten, w których spędziła większość życia. Kiedy została heterą — dosłownie: towarzyszką, jak Grecy nazywali zawodowe kurtyzany, wykształcone, o wysokiej kulturze, towarzyszące mężczyznom podczas uczt — stała się znana pod przydomkiem Fryne. Otrzymała go z powodu jasnej, żółtawej cery, a oznaczał: Ropuszka.

Atenajos pisze o niej między innymi:

Fryne była piękniejsza w nieoglądanych partiach ciała. Dlatego niełatwo można było ją ujrzeć nagą. Nosiła obcisłą tuniczkę i nie korzystała z łaźni publicznych. W czasie ogólnonarodowego święta eleuzyńskiego i podczas święta Posejdona na oczach Greków ze wszystkich krain zdjęła płaszcz i rozpuściwszy włosy, zanurzyła się w morzu. Na niej wzorował się Apelles, malując Afrodytę Anadyomene. Także zakochany w niej rzeźbiarz Praksyteles na jej podobieństwo wyrzeźbił Afrodytę z Knidos.
[Atenajos, „Uczta mędrców”, tłum. Krystyna Bartol i Jerzy Danielewicz]
Henryk Siemiradzki, „Fryne na święcie Posejdona w Eleusis”
Fryne na święcie Posejdona w Eleusis, Henryk Siemiradzki, 1889

Fryne po zrzuceniu szat w Eleusis namalował Henryk Siemiradzki, specjalizujący się w monumentalnych kompozycjach o tematyce antycznej. Obraz mierzy niemal 4 na 7,5 metra.

piątek, 3 marca 2023

Pankaspe jako Afrodyta Anadyomene

Motyw Afrodyty Anadyomene, dosłownie: wynurzającej się, zyskał popularność w sztuce europejskiej już w czasach starożytnych. O tego rodzaju wizerunkach bogini miłości wspominają autorzy tej epoki, można go ujrzeć na ścianie domu w Pompejach, zachowanego dzięki zasypaniu popiołami podczas wybuchu Wezuwiusza. Jak się wydaje, pierwszym, który namalował Afrodytę wynurzającą się po narodzinach z morza, był wybitny grecki malarz Apelles, żyjący w czasach Aleksandra Wielkiego. Jego obrazy niestety nie zachowały się, znane są tylko ze wzmianek.

Fresk na ścianie perystylu tzw. Domu Wenus w Muszli, Pompeje
Fresk na ścianie perystylu tzw. Domu Wenus w Muszli, Pompeje

Pliniusz w swoim obszernym dziele opowiada:

Odznaczał się również wielką uprzejmością, co czyniło go miłym Aleksandrowi Wielkiemu, który często odwiedzał jego pracownię; albowiem, jak powiedziałem, Aleksander zakazał edyktem, aby kto inny malował jego portrety. Ale gdy w pracowni Aleksander rozprawiał o malarstwie, niewiele o tym wiedząc, radził mu grzecznie, aby milczał, gdyż, mówił, wyśmieją go chłopcy, którzy rozcierają farby. Tyle miał poważania u króla, poza tym popędliwego. A jednak Aleksander uczynił mu zaszczyt najwspanialszym przykładem. Albowiem tak bardzo podziwiał urodę swojej ulubionej kochanki, imieniem Pankaspe, że kazał Apellesowi namalować ją nago, a kiedy spostrzegł, że ów również się w niej zakochał, darował mu ją. Wielki umysłem, większy panowaniem nad sobą, nie mniejszy był w tym czynie niż w innych zwycięstwach. Gdyż pokonał samego siebie i nie tylko swoją kochankę, ale nawet namiętność darował artyście, nieporuszony nawet względem na ulubienicę, która była kochanką króla, a stała się teraz malarza. Niektórzy uważają, że była modelką, gdy malował Wenus Anadyomene.
[Pliniusz, „Historia naturalna” XXXV 86-87]

Z kolei Atenajos wiąże z powstaniem obrazu Apellesa inną kobietę. Tak czy owak dzieło przeznaczone przez artystę dla świątyni Asklepiosa na wyspie Kos, u zachodnich wybrzeży Azji Mniejszej, przetrwało setki lat. Pierwszy rzymski cesarz, August, kupił je za kwotę stu talentów i przewiózł do Rzymu. Ponieważ Wenus była mityczną pramatką rodu Juliuszów, August uświetnił obrazem bogini miłości świątynię Boskiego Juliusza, swojego przybranego ojca, wzniesioną na Forum Romanum w miejscu, gdzie skremowano niegdyś ciało zamordowanego Cezara. O dalszych losach obrazu Apellesa Pliniusz pisze:

kiedy dolna część obrazu uległa uszkodzeniu, nie było nikogo, kto potrafiłby ją naprawić, ale sama szkoda przyczyniła się do chwały artysty. Obraz ucierpiał jednak ze starości i spróchnienia, a cesarz Neron zastąpił go innym, sporządzonym przez Doroteosa.
[„Historia naturalna” XXXV 91]

Ostatnia wzmianka o „Afrodycie Anadyomene” Apellesa pochodzi od Swetoniusza:

Znakomitych poetów, również artystów, jak na przykład tego, który odnowił Wenus z Kos, albo tego, który odnowił Kolosa, [cesarz Wespazjan] wynagrodził znacznymi darami i wysoką zapłatą.
[Swetoniusz, „Żywoty cezarów” VIII 18; przeł. Janina Niemirska-Pliszczyńska]

Dalsza historia obrazu jest nieznana.

środa, 1 marca 2023

Dziewczyna na połówce muszli

Melancholijna piosenka o związku Joan Baez z Bobem Dylanem, z poetyckim obrazem zimowej chwili na Manhattanie, zawiera interesujący z powodu swoich odniesień fragment:

The original vagabond
You strayed into my arms
And there you stayed
Temporarily lost at sea
The Madonna was yours for free
Yes the girl on the half-shell
Would keep you unharmed
Prawdziwy włóczęga
Przybłąkałeś się w moje ramiona
I tam zostałeś
Chwilowo zagubiony na morzu
Madonna była twoja za darmo
Tak, dziewczyna na połówce muszli
Chroniłaby cię od krzywd

Początek budzi skojarzenia z błąkającym się po morzu Odysem, który rozbił się na wyspie nimfy Kalipso. Kalipso zakochała się w nim, pragnęła zostać jego żoną. Odyseusz spędził z nią siedem lat, po czym mimo jej próśb i obietnic nieśmiertelności zbudował tratwę i odpłynął. Wers z Madonną przywołuje innego rodzaju postać kobiecą, z innego kręgu kulturowego, która kojarzy się przede wszystkim z matczyną opiekuńczością, chroniącą przed wszelką krzywdą. I dziewczyna na połówce muszli, Afrodyta Anadyomene, bogini miłości wynurzająca się z morza po swoich narodzinach, stojąca w wielkiej muszli unoszonej przez fale.

Sandro Botticelli, „Narodziny Wenus”
Narodziny Wenus, Sandro Botticelli, ok. 1485

wtorek, 28 lutego 2023

Does anybody here remember Vera Lynn?

Z cyklu: słuchając Pink Floyd… Piosenka „Vera” z albumu „The Wall” (1979):

Does anybody here remember Vera Lynn?
Remember how she said that
We would meet again
Some sunny day?…
Czy ktoś tu pamięta Verę Lynn?
Pamiętacie, jak powiedziała, że
Jeszcze się spotkamy
Pewnego słonecznego dnia?…

Brytyjska piosenkarka Vera Lynn w roku 1939 nagrała płytę z piosenką „We'll Meet Again”, ze słowami:

We'll meet again
Don't know where
Don't know when
But I know we'll meet again
Some sunny day…
Jeszcze się spotkamy
Nie wiem gdzie
Nie wiem kiedy
Ale wiem, że jeszcze się spotkamy
Pewnego słonecznego dnia

Vera miała wówczas 22 lata, śpiewała zawodowo od czterech lat. Niosąca nadzieję piosenka stała się niezwykle popularna wśród żołnierzy brytyjskich i ich bliskich, później także wśród żołnierzy amerykańskich. Jesienią 1941 Vera otrzymała w BBC własną audycję radiową: „Sincerely Yours, Vera Lynn”. W następnym roku nagrała „The White Cliffs of Dover” (Białe klify Dover), kolejny przebój oddający nastroje czasów wojny. W 1942 nakręcono film fabularny „We'll Meet Again”, z akcją rozgrywającą się w okresie zmasowanych niemieckich nalotów na Wielką Brytanię. Zagrała w nim główną rolę, postaci wzorowanej na niej samej. Wstąpiła do służby w Entertainments National Service Association, jeździła do krajów przyfrontowych i występowała dla żołnierzy. Po zakończeniu wojny otrzymała Medal za Wojnę 1939–1945, w 1969 roku została mianowana Oficerem Orderu Imperium Brytyjskiego, a w 1975 roku Damą Komandorem Orderu Imperium Brytyjskiego, z tytułem szlacheckim. W 2009 stała się najstarszą żyjącą artystką, której album znalazł się na szczycie listy przebojów w Anglii. W kwietniu 2020 królowa Elżbieta w przemówieniu do narodu na temat pandemii zacytowała piosenkę „We'll Meet Again”.

Vera Lynn zmarła 17 lipca 2020 roku, mając 103 lata. Królowa Elżbieta przesłała prywatne kondolencje rodzinie, BBC wstrzymała regularnie nadawane audycje, żeby oddać hołd zmarłej. Artystka została pochowana z honorami wojskowymi. Nad orszakiem pogrzebowym podążał Spitfire, samolot RAF z czasów bitwy o Anglię.

poniedziałek, 6 lutego 2023

Pismo, obraz rzeczywistości

Dwa spojrzenia na znaki pisma, zwrócone w przeciwnych kierunkach:

Tora, nazywana Pięcioksięgiem, zaczyna się w hebrajskim oryginale słowami: 𝘉𝘦𝘳𝘦𝘴𝘻𝘪𝘵 𝘣𝘢𝘳𝘢 𝘌𝘭𝘰𝘩𝘪𝘮. (…) Księgę nad księgami otwiera litera 𝘣𝘦𝘵 [ב‎; przyp. WK]. Ma ona, co jest niezwykle ważne, wartość numeryczną dwa. (…) Dlaczego Pięcioksiąg zaczyna się właśnie od drugiej litery alfabetu? (…) Dla zrozumienia tego, czym jest mądrość, należy — twierdzą kabaliści — przyjrzeć się graficznemu kształtowi litery 𝘣𝘦𝘵. Jest ona zamknięta z trzech stron, z tyłu, z góry i z dołu, a otwarta pozostaje tylko z przodu. Przypominać może otwarte usta albo jaskinię. Jest, wedle mistyków, niczym dom (𝘣𝘢𝘫𝘪𝘵) świata. (…) Przypomina w wymiarze duchowym, jak napisano we wspomnianej księdze 𝘉𝘢𝘩𝘪𝘳, człowieka ukształtowanego przez Boga w mądrości: „Jest zamknięty ze wszystkich stron, ale pozostaje otwarty z przodu”.
[Paweł Śpiewak, „Księga nad księgami. Midrasze”, rozdział „Na początku stoi litera 𝘣𝘦𝘵”]
Pojmowanie pisma jako odwzorowania i ekwiwalentu rzeczywistości stwarzało też możliwość przełożenia jej rzeczywistego odbioru wzrokowego na treść wyrażaną pismem. Jeśli piśmienny Egipcjanin zobaczył wśród trzcin pisklę przepiórki, to mógł to odebrać jako złą wróżbę i zapowiedź śmierci, ponieważ fonogram przedstawiający pisklę przepiórki 𝘄 oraz fonogram wyobrażający trzcinę 𝗷 były używane do zapisu słowa 𝘄𝗷 (𝘶𝘪) oznaczającego tak zwany kartonaż, czyli pośmiertną maskę nakładaną na mumię, a wcześniej być może wieko sarkofagu, i z tego powodu kojarzyły mu się ze śmiercią. Taki mechanizm podwójnego lub ukrytego sensu zawartego w obrazie albo zapisie tekstu przypomina hebrajską kabalistykę opierającą się na podwójnym znaczeniu liter alfabetu, którego używano również do zapisu liczb.
[Wiesław Bator, „Religia starożytnego Egiptu. Perspektywa religioznawcza”, rozdział „Język i pismo starożytnych Egipcjan”]

Warto zwrócić uwagę, że pokazane w tych dwóch przykładach sposoby myślenia są podobne, ale odwrotnie skierowane. W pierwszym myśl biegnie od specyficznego wyglądu znaku pisma ku mającym podobne cechy wyglądu elementom postrzegalnej rzeczywistości. W drugim spostrzeżone obok siebie elementy rzeczywistości przywodzą na myśl zestawione razem graficzne znaki pisma, które je wyobrażają.

sobota, 4 lutego 2023

Księgi trwalsze od piramid

Stawiłem sobie pomnik trwalszy niż ze spiżu,
Od królewskich piramid sięgający wyżej…
Nie wszystek umrę...

Znacie? To posłuchajcie:

Nie uczynili dla siebie piramid z brązu
ani stel z żelaza z nieba.
Nie zdołali zostawić dziedziców w postaci dzieci […],
którzy wymawialiby imiona ich,
lecz uczynili dla siebie dziedziców w postaci pism
i nauk, które uczynili.
(…)
Grobowce ich zostały zapomniane,
lecz wymawiane są imiona ich za sprawą ksiąg, które uczynili,
ponieważ są one doskonałe,
i wspominany jest ten, który je uczynił, na wieki.
Papirus Chester Beatty IV
Papirus Chester Beatty IV (ok. 1300-1100 p.n.e.), verso 2.7-2.13
British Museum EA10684

Tekst wg Jan Assmann, „Od Achenatona do Mojżesza”, tłum. Filip Taterka.

sobota, 28 stycznia 2023

Jakże trudno być oryginalnym!

Skarga Cha-cheper-Ra-seneba, egipskiego autora z okresu Średniego Państwa, II tysiąclecie p.n.e.:

O, gdybym znalazł nieznane słowa, dziwne powiedzenia,
mowę nową, jakiej jeszcze nie było,
wolną od powtarzania,
niebędącą dziedzictwem pokoleń!
Wytrząsam z mego ciała wszystko, co w nim jest,
uwalniam je od wszystkich słów.
Bo wszystko, co zostało powiedziane, jest powtórzeniem
i wszystko, co zostanie powiedziane, było już mówione.
Nie mogę stroić się w słowa przodków,
poznają je potomkowie.
Nie mówię jako ten, który już mówił,
ale po raz pierwszy, aby ktoś inny usłyszał, co powiem.
Nie chcę słów, o których później powiedzą:
„Tak mówiono dawniej".
Drewniana tabliczka pokryta gipsem, British Museum EA5645
Skarga Cha-cheper-Ra-seneba
Drewniana tabliczka pokryta gipsem, British Museum EA5645

Tekst wg Jan Assmann, „Pamięć kulturowa”, tłum. Anna Kryczyńska-Pham.

wtorek, 24 stycznia 2023

Mucjusz Scewola

Mimo to oblężenie trwało w dalszym ciągu, panował ogromny brak zboża i drożyzna, a Porsynna miał nadzieję, że przez samą blokadę dostanie miasto w swą moc. Wtedy to Gajus Mucjusz, młodzieniec ze sławnego rodu, uznał za rzecz poniżającą, że naród rzymski (…) jest oblężony przez tych samych Etrusków, których wojska często przedtem rozpraszał; a więc sądząc, że należy tę hańbę pomścić przez jakiś bohaterski i odważny czyn, najpierw postanowił sam, na własną rękę dostać się do obozu wrogów.

(…)

Przybywszy na miejsce, stanął w najgęstszym tłumie blisko królewskiego trybunału. Przypadkiem wypłacano właśnie żołd żołnierzom, a pisarz wojskowy, siedząc obok króla, prawie tak samo bogato ubrany, był bardzo gorliwie zajęty i tłumnie żołnierze podchodzili do niego. Mucjusz bał się zapytać, który z dwóch jest królem, by nieznajomością osoby królewskiej sam się nie zdradził, kim jest; zaufał więc ślepemu losowi i — zabił pisarza zamiast króla. Następnie starał się ujść, utorowawszy sobie skrwawionym sztyletem drogę poprzez przerażony tłum, ale na krzyk zbiegli się trabanci królewscy, pochwycili go i cofnęli z powrotem.

(…)

Król zawrzał gniewem, przerażało go niebezpieczeństwo — miotał groźby, że każe go ogniem spalić, jeżeli natychmiast nie wyjawi, o jakich to groźnych zasadzkach mówi mu tak dwuznacznie, ale Mucjusz odparł: »Patrz na to i poznaj, jak niewiele cenią sobie własne ciało ci, którzy widzą przed sobą wielką sławę« — i włożył prawą rękę w ogień, rozpalony na ofiarę. (…) »Skoro męstwo znajduje u ciebie uznanie, możesz uzyskać ode mnie przez twe dobrodziejstwo to, czego nie zdołałeś uzyskać groźbami; nas trzystu najlepszych z młodzieży rzymskiej sprzysięgło się, byśmy tą drogą szli przeciw tobie. Los padł na mnie pierwszego; wszyscy inni, zależnie od tego, jak na kogo padnie los, przybędą każdy w swym czasie, aż los cię odda w nasze ręce«.

W ślad za puszczonym wolno Mucjuszem, który następnie od utraty prawej ręki otrzymał przydomek Scaevola [tj. Mańkut], poszli posłowie od Porsynny do Rzymu. Takie wrażenie wywarł na nim zbieg okoliczności przy pierwszym niebezpieczeństwie — w którym tylko omyłka zamachowca go ocaliła — i walka, którą trzeba by było stoczyć tyle razy, ilu jeszcze pozostało spiskowców.


Liwiusz, „Dzieje Rzymu od założenia miasta” II 12-13; przeł. Władysław Strzelecki.

wtorek, 17 stycznia 2023

Grobowiec ze skarbami

Ta sama królowa [Nitokris] wymyśliła też następujący podstęp: Nad tą bramą miasta, która była najbardziej uczęszczana przez lud, kazała sobie urządzić grobowiec, wysoko ponad samą bramą, a na grobowcu wyryć te słowa: „Kto z moich następców w panowaniu nad Babilonem będzie potrzebował pieniędzy, niech otworzy grobowiec i zabierze z niego, ile chce; niech jednak nie otwiera z żadnego innego powodu, jeżeli mu nie będzie potrzeba pieniędzy: bo to nie byłoby dobrze”. Grobowiec trwał nienaruszony, aż panowanie przeszło na Dariusza. Dariuszowi wydawało się dziwaczne, żeby tej bramy nie używać i nie móc zabrać pieniędzy, które tam leżą, mimo że sam napis zaprasza. A bramy tej nie używał dlatego, że miałby nad swą głową trupa, jeżeliby tamtędy przejeżdżał. Otworzył więc grobowiec i nie znalazł w nim pieniędzy, tylko zwłoki i tak brzmiący napis: „Gdybyś nie był niesyty w żądzy skarbów i brudnego nie szukał zysku, nie byłbyś otwierał miejsca spoczynku zmarłych".


Herodot, „Dzieje” I 187; tłum. Seweryn Hammer.